Na ten film czekali wszyscy. Chociaż początkowo z pewnym sceptycyzmem podchodziłam do produkcji, obawiając się rozczarowania, to zdecydowanie warto było spojrzeć na Barbie w nieco innym świetle. Cukierkowy obraz Barbielandu, w reżyserii Grety Gerwig, zderza się z bezlitosnym i szarym odcieniem realnego świata, w którym nic nie jest doskonałe. Sama lalka, zamiast być postrzegana za ideał piękna, zostaje nazwana faszystką.
Uwaga, w dalszej części artykułu mogą pojawić się spojlery.
Idealnie niedoskonała
Początek filmu przedstawia obraz stereotypowej Barbie (Margot Robbie) i miejsca, w którym żyje. Wszystko jest perfekcyjne. Sama dziewczyna nie ma żadnych niedoskonałości, wstaje wypoczęta z mnóstwem energii, a po dniu spędzonym na plaży bawi się i tańczy ze znajomymi. Cała scenografia, kostiumy, rekwizyty, a nawet muzyka są przesłodzone, idealnie oddając charakter świata Barbie. Widz, jeśli odda się w pełni wizji reżyserki i wejdzie do Barbielandu, na pewno nie będzie się nudził.
Chociaż początkowo może wydawać się, że cała produkcja będzie słodka i przesadzona, to w pewnym momencie oglądający zostają zmuszeni do zderzenia się z brutalną rzeczywistością. Nawet świat Barbie przestaje być idealny, a ona sama zaczyna mieć niepokojące myśli na temat śmierci, które całkowicie burzą jej cukierkowy punkt widzenia. Później następuje już tylko lawina niepowodzeń. Blondwłosa dziewczyna budzi się niewyspana, jej śniadanie jest zepsute, woda pod prysznicem zimna, a co więcej – jej ciało przestaje być perfekcyjne. Można powiedzieć, że Barbie zostaje sprowadzona (dosłownie i w przenośni) prosto na ziemię. Lęk o zatracenie swojego piękna sprawia, że udaje się wraz z Kenem (Ryan Gosling) w podróż do realnego świata, aby znaleźć dziewczynkę, która odpowiada za jej obecne zmiany.
Zderzenie z rzeczywistością
Świat realny szybko pokazuje obojgu, że wcale nie jest spełnieniem ich wcześniejszych wyobrażeń. Dla Kena staje się miejscem, w którym czuje się w końcu doceniony, ponieważ widzi wszechobecną dominację mężczyzn. Dla Barbie… cóż, jest ogromnym rozczarowaniem. Jej wyidealizowany obraz własnej osoby, jako tej, która jest odbierana za ideał piękna, symbol rozprawienia z patriarchatem, szybko zostaje podeptany. Nastolatki nie tylko jej wręcz nienawidzą, ale również nazywają faszystką, która wprawia swoim idealnym ciałem inne kobiety w kompleksy.
Gerwig stworzyła z filmu feministyczny manifest, ukazując w dość prymitywny sposób pewne zasady, kierujące naszym społeczeństwem. Tak naprawdę świat lalek jest odwróconym obrazem sytuacji z rzeczywistości. W Barbielandzie kobiety zajmują najwyższe stanowiska, są decyzyjne, a mężczyźni pełnią funkcję „ozdobną” – mają po prostu dobrze wyglądać. Może właśnie ta prostota przekazu była zamierzona – w końcu stereotypowa, blondwłosa Barbie musi zrozumieć jak wygląda świat rzeczywisty, a w szczególności sytuacja, żyjących w nim kobiet, aby przywrócić w swoim królestwie pozory normalności. Film wypełniają sceny ukazujące między innymi przedmiotowe, szowinistyczne traktowanie kobiet oraz ich niższą pozycję w społeczeństwie.
Nie ma Kena bez Barbie
Gwiazdorska obsada zdecydowanie przyczynia się do sukcesu filmu. Ryan Gosling świetnie ukazał charakter swojej postaci, która ma po prostu dobrze się prezentować i według stereotypu stać u boku Barbie. Jego ruchy taneczne, gesty i przeżywanie emocji są wręcz przerysowane, jakby aktor chciał wyśmiać postać Kena, który próbuje wprowadzić swój ład i rządy. Margot natomiast idealnie pasuje do roli Barbie – nie tylko ze względu na wygląd, ale również jej aparycja nie pozwala widzowi oderwać od niej wzroku.
Produkcji o znanej na całym świecie lalce powstała masa. Były one jednak animowane i skierowane do młodszego widza. Greta Gerwig zafundowała nam zupełnie inny seans – pełen dosadnych przekazów, odsłaniając poważne problemy, z którymi kobiety wciąż muszą się mierzyć. Film zmusza do refleksji, ale zarazem jest utrzymany w przyjemnym nastroju. Nie brakuje komicznych momentów, a widz niejednokrotnie nie może przestać się śmiać, widząc chociażby Kena w futrze, próbującego zgrywać macho. Gerwig stworzyła naprawdę nietypową odsłonę Barbie, w której śmiech miesza się z goryczą, a różowy kolor zostaje niekiedy przysłonięty czernią. Niektóre sceny wydają się przesadzone, jednak czy nie taki jest właśnie świat Barbie?
Reżyserka obaliła stereotyp „Nie ma Kena bez Barbie ani Barbie bez Kena”, podkreślając, że każde z nich musi żyć osobno, podejmować własne decyzje i przestać być od siebie zależne. Tak też powinien funkcjonować świat rzeczywisty. Być może cytat otwierający film: „Dzięki Barbie problem dyskryminacji został rozwiązany” zawiera w sobie trochę prawdy. Przecież twórcy kultowych lalek nie tylko zmieniają ich wygląd, próbując dostosować do różnych standardów, ale sam film okazał się ważnym manifestem. Chciałoby się wierzyć, że po obejrzeniu produkcji ludzie zrozumieją, że problem nierówności dalej jest powszechny, przez co nasz świat, chociaż częściowo, zacznie zmieniać się na lepsze. Prawdopodobnie to zbyt przesłodzona i wyolbrzymiona wizja, ale warto być w tej sprawie tak optymistycznym, jak sama Barbie.
Fot. nagłówka: Warner Bros
O autorze
Studentka Dziennikarstwa Międzynarodowego na Uniwersytecie Łódzkim. Miłośniczka muzyki, koncertów i widowisk teatralnych, ale przede wszystkim pozytywna osoba, poszukująca swojej drogi w tym zwariowanym świecie.