(Roch Zygmunt – R.Z.) Minęła godzina 18. To jest program Politycy w Kongresach. Roch Zygmunt, dobry wieczór. Naszym gościem jest dzisiaj Borys Budka, przewodniczący Platformy Obywatelskiej. Witam Pana.
(Borys Budka – B.B.) Dobry wieczór i raz jeszcze dziękuję Wam za zaproszenie i możliwość spotkania.
(R.Z.) Bardzo dziękujemy, że przyjął Pan to zaproszenie. Proszę powiedzieć – jak to jest, że choć w końcu Platforma zaczęła przedstawiać jakieś konkretne propozycje, które chcielibyście wdrożyć, posłowie nadal odchodzą z waszego klubu, nawiązując oczywiście do Tomasza Zimocha?
(B.B) Nie był członkiem Platformy Obywatelskiej, każdy wybiera swoją drogę. Ja mogę tylko żałować, natomiast dorośli ludzie podejmują własne decyzje. Szkoda, że z jego strony nie padły żadne konkretne propozycje w co chciałby się zaangażować. Tak to jest: w polityce trzeba umieć grać zespołowo, w życiu również powinno się współpracować, a nie być tylko singlem. Nie zamierzam oceniać tej decyzji, myślę, że wyborcy sami ją ocenią. Natomiast ja wyznaję zasadę, że trzeba współpracować, proponować, mieć pozytywny program i to właśnie robimy. Jeżeli ktoś tego nie widzi, nie potrafi się do tego dostosować czy też uczestniczyć w takim projekcie, to cóż jego decyzja.
(R.Z.) Dość lekko Pan o tym mówi, a to nie pierwsza osoba, która opuściła wasz klub parlamentarny.
(B.B) Nie można krytykować swoich kolegów, ani też ich atakować. Wyborcy oceniają takie decyzje. Jeżeli byłby jakiś racjonalny powód to oczywiście wtedy chętnie bym porozmawiał ale zauważcie, że są to takie powody, które nie są w ogóle do wytłumaczenia. Po prostu nie bo nie, jak to powiedział Tomasz Zimoch: „Platforma Obywatelska chce, by klub był bardzo polityczny”, ale jesteśmy w Sejmie. Nie jesteśmy w kółku dyskusyjnym, jesteśmy w organizacji prorządowej, jesteśmy w polityce. Polityka ma to do siebie, że jest polityczna. Tomasz Zimoch kandydował z listy Koalicji Obywatelskiej. Dostał jedynkę. Niektórzy koledzy czy koleżanki są w parlamencie od kilku lat i mogą tylko pomarzyć o tym, żeby być liderem listy w swoim okręgu, bo zawsze muszą komuś ustąpić. Tym razem musieli ustąpić Tomaszowi Zimochowi. Jedynka zobowiązuje. Do czego? Do tego żeby pamiętać, że oprócz tego, że ktoś głosuje na taką osobę, zawsze są tacy wyborcy, jedynka jest takim symbolem określonego obozu politycznego, do którego się należy i. no cóż – wyborcy wskazują zawsze na konkretną listę i konkretnego polityka. Teraz nie da się wejść do Sejmu będąc singlem. Nawet najlepszym singlem, dlatego że system wyborczy jest tak skonstruowany, że mamy wybory proporcjonalne. Trzeba być na dobrej liście. Trzeba najpierw wspólnie zdobyć dobry wynik w skali kraju, co najmniej 5%, a potem dobry wynik w skali okręgu, a potem dopiero być najlepszym, czy jednym z najlepszych na liście, aby znaleźć się w parlamencie. I dlatego raz jeszcze podkreślam, że nie będę publicznie oceniał, czy wypowiadał się o tej decyzji. Uważam, że najlepiej zrobią to wyborcy i ci, którzy głosowali na pana Tomasza. Natomiast ja nie usłyszałem żadnego racjonalnego powodu.
(R.Z.) Powiedział Pan w „Gościu Wydarzeń” w Polsat News, że Tomasz Zimoch powinien mieć odrobinę honoru a nie krytykować tych, którzy dali mu mandat poselski. Jak to się ma do tego, do czego nawołujecie? Czy właściwie poszukujecie pięciu sprawiedliwych wśród posłów Jarosława Gowina? Oni mają nie mieć tego honoru?
(B.B) Odwołujemy się do wartości. Przecież Jarosław Gowin i jego ludzie mówią, że są partią wolności, że opowiadają się za wolnym rynkiem, mówią o tym, że rozumieją Unię Europejską.
(R.Z.) Tak, tylko że ich wyborcy też głosowali na nich, gdy byli w Zjednoczonej Prawicy.
(B.B) Nie. Głosowali na listę PIS-u. Nie było czegoś takiego jak Zjednoczona Prawica. Natomiast to jest określony system wartości. Jeżeli ktoś dzisiaj widzi zagrożenia jakie ten obóz powoduje, chociażby dla naszego członkostwa w Unii Europejskiej, dla zasady praworządności, dla demokracji, dla wolnych mediów, dla niezależności wymiaru sprawiedliwości, no to musi się zastanowić czy dalej odwołuje się do wartości, o których mówił w kampanii, czy też jest częścią obozu który burzy Polskę, który działa destrukcyjnie. Ja zawsze będę nawoływał do tego, że jeżeli są sytuacje, w których waży się przyszłość Polski, to jednak, jeżeli ktoś mówi o konkretnych wartościach, powinien tych wartości przestrzegać.
(R.Z.) Chciałby Pan przyspieszonych wyborów teraz?
(B.B) Przede wszystkim chciałbym, żeby w Polsce był mądry, odpowiedzialny rząd, który zapewni obywatelom bezpieczeństwo. Aktualnie takiego rządu nie mamy, mamy rząd powerpointa, mamy rząd slajdów.
(R.Z.) Dzisiaj odnotowano 17 260 zachorowań, czy w tej sytuacji chciałby Pan wyborów przyspieszonych?
(B.B) Ale pytanie, dlaczego odnotowano? Dlatego, że mamy skuteczny rząd, czy dlatego…
(R.Z.) Dlatego, że jest pandemia koronawirusa.
(B.B) Nie; dlatego że mamy osoby, które już dwukrotnie mówiły, że poradziły sobie z pandemią. Pamiętacie wszyscy, jak to premier Morawiecki, żeby spowodować wyższą frekwencję u seniorów, powiedział, że już zwalczyliśmy pandemię. Później drugi raz mówił, że pokonaliśmy pandemię. Dzisiaj jest ten efekt bo rządzą ludzie, których żadne plany się nie powiodły i oczywiście w środku pandemii trudno jest zrobić wybory parlamentarne, trudno jest spowodować proces wyborczy, ale jedno jest pewne – jeżeli rząd sobie nie daje rady, to potrzeba nowego rządu.
(R.Z.) Rok temu, 30 marca, mówił Pan: „każdy, kto każe zajmować się wyborami, może mieć krew na rękach”.
(B.B) Tak, i dlatego wspólnie z Jarosławem Gowinem i z pozostałymi politykami opozycji, udało nam się odłożyć niesprawiedliwe, kopertowe wybory Jacka Sasina, na późniejszy, nieco bezpieczniejszy termin. Dzisiaj nie da się przeprowadzić wyborów, ale rząd, który nie ma większości, powinien podać się do dymisji. Jest możliwość rządu technicznego, jest możliwość rządu, który przygotuje Polskę.
(R.Z.) Wierzy Pan w rząd typowo techniczny? Wierzy Pan w rząd całej opozycji? Od Grzegorza Brauna, przez Jarosława Gowina, po Adriana Zandberga? Wierzy Pan w taki rząd?
(B.B) Dzisiaj mówimy o kwestii odpowiedzialności: mamy największą liczbę zgonów od II wojny światowej. Wzrasta dzienna liczba zachorowań na koronawirusa: 17 200. Dzisiaj odpowiedzialna opozycja nie uchyla się przed tym, by uporządkować Polskę i przygotować ją do nowych wyborów w bezpiecznym terminie.
(R.Z.) Dobrze, ale wierzy Pan w rząd tak bardzo egzotyczny – od Konfederacji, po Adriana Zandberga. Przecież tych polityków nic nie łączy i oni mają być w rządzie, oni mają dzielić stanowiska?
(B.B) Rząd techniczny ma to do siebie, że mawia się żeby przeprowadzić jakiś proces. Co dzisiaj jest potrzebne, żeby w Polsce przeprowadzić normalne, demokratyczne wybory? Po pierwsze, normalne media publiczne, nie pisowska propaganda. Po drugie, jest potrzebny normalny parlament w którym się dyskutuje. Po trzecie, potrzebna jest niezależna prokuratura która rozliczy wszystkie afery ludzi władzy, a taka prokuratura będzie niezależna kiedy polityk nie będzie Prokuratorem Generalnym. Potrzebne są wreszcie odpolitycznione służby. Myślę, że każdym z tych postulatów jest w stanie podpisać się zarówno przywołany Adrian za jak i posłowie Konfederacji. Bo dzisiaj każda z tych osób codziennie widzi, jak opozycja jest traktowana przez rządzących. Jak nie ma debaty publicznej, jak media której miały być publicznymi, są mediami stricte partyjnymi. I to jest oś wokół której można zbudować porozumienie. Można umówić się na wybory jesienią, czy wczesną jesienią kiedy będzie znaczna część polaków zaszczepiona. O ile uda się zmienić system szczepień na efektywniejszy i później przeprowadzić wybory i to możliwe i to mogłaby być rola rządu technicznego.
(R.Z.) Dobrze. Przejdźmy do następnego tematu o Telewizji Publicznej jeszcze porozmawiamy. 7 lutego w Rzeczpospolitej mówił pan, że aborcja na życzenie nie jest uznawana, a to co proponujecie to nie jest aborcja na życzenie?
(B.B) Nie ma w moim słowniku pojęciowym aborcji na życzenie. Czy jeżeli ktoś myśli, że kobieta traktuje to życzeniowo. Ja nigdy bym tak nie powiedział. Mówię o wartościowaniu. To nie jest kwestia tego ktoś może powiedzieć dobra, zła. Aborcja to bardzo trudny wybór, ale państwo nie może zastępować w tym wyborze kobiety i nie może czegoś nakazywać. My proponujemy jasne regulacje, które obowiązują np. w Niemczech. Czyli ten ostateczny wybór, w bardzo trudnej sytuacji będzie należał do kobiety. Po zapewnieniu przez państwo bezpieczeństwa takiego wyboru, samodzielności takiego wyboru. Ale aborcja powinna być zawsze ostatecznością. Państwo musi zbudować system ochrony, system edukacji, system wsparcia, by tych aborcji było jak najmniej, by odpowiedzialni nastolatkowie już w szkole uczyli się czym jest inicjacja seksualna, by uczyli się sposobów zapobiegania ciąży. Państwo powinno gwarantować bezpłatną antykoncepcję, czy też możliwość nabycia tzw. pigułki dzień po, czyli antykoncepcji awaryjnej. Państwo musi gwarantować bezpieczeństwo tak? By przerwanie ciąży było ostatecznością. A co zaproponował ten rząd? Zaproponował wojnę religijną. Wojnę polsko-polską, wojnę pomiędzy obywatelami. Ja na coś takiego się nie zgadzam.
(R.Z.) Tak, tylko że Ireneusz Raś, członek Platformy Obywatelskiej uważa, że to jest skręt w konkretnym kierunku.
(B.B) Cechą Platformy Obywatelskiej jest to, że w sprawach światopoglądowych my niczego nie narzucamy. Irek Raś może mieć swój pogląd, natomiast skręcać to można jeżdżąc samochodem.
(R.Z.) Oczywiście, jednak gdyby był Pan w partii która ma sprzeczne założenia czy postulaty z pana poglądami, to nie czułby się pan w takiej partii dobrze, prawda?
(B.B) No raczej, ale Irek Raś od dawna był w Platformie Obywatelskiej, i nikt nie narzucał mu tej obecności.
(R.Z.) No dobrze, tylko że Platforma od niedawna ogłosiła, że jest jednak, mimo wszystko, za liberalizacją prawa aborcyjnego, a nie za kompromisem.
(B.B) Nie ma już kompromisu. Nie ma czegoś takiego jak kompromis, bo kompromis został zniesiony, więc nie da się być za czymś czego nie ma. Trudno jest bronić czegoś co zostało zniszczone. Mówimy wyraźnie: nie narzucamy nikomu swojego światopoglądu. Irek Raś w tej sprawie zawsze będzie mógł głosować zgodnie ze swoim sumieniem, ale on nie stanowi prawa. Tak, jak nikt nie narzuca Irkowi swojego światopoglądu, tak samo Irek Raś nie może narzucać swojego światopoglądu innym, nie może mówić o jakimś „skręcaniu”. Nie tędy droga. Ma prawo głosować inaczej, ale musi, kandydując, każdy czy każda z nas, powiedzieć jaki ma pogląd w tym temacie i tyle. Wyborca decyduje, system wyborczy w Polsce tak wygląda. Jak już wspominałem, głosujemy na konkretnego kandydata. Jeżeli ktoś popiera wartości, o których mówi Irek Raś, to będzie mógł go wybrać i nikt nie będzie zmuszał go do decyzji, które są sprzeczne z jego sumieniem. Jednocześnie mówimy tak: dostrzegamy postulaty o których mówią Polki. Zdecydowana większość z nas była na protestach, wspierając Polki w tym ich głosie rozpaczy, głosie o godność, głosie o decydowanie o sobie. W takim sprzeciwie przeciwko przedmiotowemu traktowaniu przez tę władzę. I mówimy tylko o tym stanowisku Platformy. Gwarantujemy bezpieczeństwo, mówimy o edukacji, mówimy o ochronie zdrowia, mówimy o tym, że zaufanie powinno cechować każde współczesne państwo. Zaufanie do obywatela. Ale również nienarzucanie światopoglądu. Jak nie narzucamy go obywatelom, tak nie narzucamy go naszym parlamentarzystom.
(R.Z.) Myśli Pan, że konserwatyści, którzy jeszcze są w Platformie Obywatelskiej, finalnie ją opuszczą?
(B.B) Nie, nie myślę. Nie myślę, że opuszczą.
(R.Z.) Ale Ireneusz Raś jest jeszcze niezdecydowany.
(B.B) My mówimy o jednym przypadku. No cóż, bardzo bym żałował gdyby tak się stało. Widzicie, dyskutujemy o rzeczy, która dawno została zamknięta i teraz rodzi się pytanie: czy ktoś dyskutuje, żeby pomóc, czy żeby siebie pokazać. Zamknęliśmy pewien temat, przyjęliśmy stanowisko z poszanowaniem osób, które mają inne zdanie,
(R.Z.) Nie no, wasi posłowie nie są zadowoleni z tego stanowiska.
(B.B) Ale nie słyszałem innych głosów niż Rasia, może coś powie Paweł Zalewski. Nigdy nie jest tak, że można zadowolić wszystkich. Natomiast gdyby nie było tego stanowiska, to zapewniam, zdecydowana większość parlamentarzystów miałaby inne zdanie. Przypomnę, że stanowisko rządu to 26 głosów za i 5 głosów przeciw. Czy to są dysproporcje? Jeżeli ktoś mówi, żeby szanować jego światopogląd, a jednocześnie chce go narzucać, to nie rozumie, czym jest ten szacunek. Nikt nikomu nie narzuca głosowania w tej sprawie, ale nie może być tak, że jeżeli większość ma określony pogląd, to wtedy ta mniejszość powie: „mnie się to nie podoba”. Kiedy istniał kompromis aborcyjny, kiedy istniało porozumienie ponad podziałami, zdecydowana większość Polek i Polaków opowiadała się za nim. Teraz te proporcje zostały naruszone, został zburzony ten kompromis. Nie ma powrotu do 93’ roku i o tym jasno trzeba mówić.
(R.Z.) Panie pośle, jak idzie zbiórka podpisów pod projektem likwidacji TVP?
(B.B) Nie można formalnie teraz zbierać, ponieważ Pani Marszałek wezwała nas do usunięcia jakichś braków formalnych w naszym wniosku. Dopóki nie będzie zarejestrowany komitet, nie możemy wrócić do zbiórki podpisów. Udało nam się zebrać, było potrzebnych 1000 podpisów. Myśmy złożyli ich kilka razy więcej. Z tego co pamiętam, było to kilkanaście tysięcy na etapie już tej zbiórki w pierwszej fazie. Natomiast, będziemy mogli formalnie zbierać podpisy, kiedy będzie zarejestrowany komitet do zbierania podpisów. Niestety, na razie jest to wstrzymywane.
(R.Z.) Jaki jest wasz pomysł na reformę Telewizji Publicznej? Tzn. Rafał Trzaskowski, Pan również, mówicie o tym, że trzeba Telewizję i media publiczne zreformować, odebrać politykom. Jaki jest w takim razie pomysł na to? Jaki mechanizm ma zostać wdrożony?
(B.B) Oczywiście telewizja niezależna od polityków. To jest bardzo trudny mechanizm, ale w to muszą być wmieszane organizacje pozarządowe, muszą być środowiska twórców, środowiska artystów. Media mają mieć charakter informacyjny, a nie propagandowy. Natomiast, żeby móc to zrobić, nie ma możliwości żeby teraz w tej formule cokolwiek zreformować. Trzeba tę formułę telewizji informacyjnej, mówię o TVP Info, po prostu zamknąć i od początku zbudować telewizją obywatelską, która będzie opierała się o niezależnych ekspertów. To jest do zrobienia, ale do tego potrzebna jest większość w parlamencie. Rozmawiamy z innymi klubami.
(R.Z.) Ale czy TVP info jako instytucja? Nie mówię że w tym kształcie jakim jest teraz, bo tutaj podejrzewam, że mamy opinie bardzo podobne co do tego, jak po prostu działa telewizja publiczna. Ale czy TVP info, jako stacja informacyjna, powinno istnieć?
(B.B) Nie w takiej formule i nie może być zależne od polityków, dlatego chcemy stworzyć telewizję, która będzie odporna na wszelkie zawirowania polityczne. W dzisiejszych czasach nie może być tak, że to politycy kontrolują media i to oni będą mówili, co sączyć do głów obywateli. Dlatego taka formuła telewizji informacyjnej, w mojej ocenie, wyczerpała.
(R.Z.) Wczoraj dowiedzieliśmy się z mediów, że kandydatem PIS na rzecznika praw obywatelskich będzie pan Bartłomiej Wróblewski. Dla tych z państwa, którzy nie wiedzą, kim on jest: to osoba, która firmowała swoim nazwiskiem wniosek do trybunału konstytucyjnego, sprawdzający konstytucyjność przesłanki embriopatologicznej. Jak się to panu podoba?
(B.B) Bardzo zła kandydatura. Rzecznik praw obywatelskich musi być osobą, która respektuje prawa wszystkich osób, nawet jeśli się z nimi nie zgadza światopoglądowo. A Bartek Wróblewski, którego znam z parlamentu i znam jego poglądy, jest osobą, która ma poglądy bardzo ortodoksyjne, jeżeli chodzi o kwestie światopoglądowe. Żyjemy w państwie, które jest państwem świeckim i nie może być tak, że na czele urzędu, który ma chronić obywateli, ma walczyć o jego prawa, jest osoba, która de facto uznaje prymat prawa naturalnego nad prawem stanowionym. Przepraszam bardzo, ale mamy XXI wiek i tutaj nie chodzi o to. Jeżeli ktoś chce się realizować w takiej formule, to powinien zająć się prawem kanonicznym, a nie prawami obywatelskimi. To jest bardzo zła kandydatura, poza tym to aktywny polityk. Już próbowali z Wawrzykiem, który miał być kandydatem apolitycznym, i to również nie wyszło.
(R.Z.) Pana kolega z opozycji, senator Jan Filip Libicki napisał na Twitterze, że skłania się do zagłosowania za. Wobec tego może się zdarzyć tak, że przejdzie ta kandydatura przez sejm na pewno i być może opozycyjna większość w senacie się załamie.
(B.B) To jest przede wszystkim na razie głos tylko pana senatora Libickiego. Gdyby tak się stało, to przestaje być senatorem opozycji. W fundamentalnych sprawach nie może być tak, że decydują względy towarzyskie. Jeżeli wyznacznikiem nowego rzecznika praw obywatelskich miałby być stosunek do aborcji, o czym mówi pan Libicki, no to chyba inaczej rozumiemy rolę rzecznika. Jeżeli względy towarzyskie mają decydować o tym, czy ktoś na kogoś głosuje, inaczej rozumiemy politykę. Ja mam nadzieję, że dobra rozmowa prezesa Kosiniaka-Kamysza, z którego PSL-u rekomendacji kandydował do senatu Filip Libicki, pozwoli rozwiązać ten problem. Bo w tak fundamentalnej sprawie nie można głosować nad osobą, która nie daje rekomendacji należytego wypełniania funkcji rzecznika praw obywatelskich.
(R.Z.) A czy opozycja będzie miała wspólnego kandydata?
(B.B) Rozmawiamy o tym, tylko opozycja ma mniejszość w sejmie. Niestety tak jest, to arytmetyka. Jeżeli PIS zgłasza swojego posła, to rozumiem, że będzie na niego większość, więc rozmawiamy o osobie merytorycznej. Natomiast ja nie wierzę w to, by Kaczyński znał słowa kompromis czy dialog, bo gdyby chcieli rozmawiać z opozycją o tym, by wybrać rzecznika praw obywatelskich, to z pewnością powstrzymaliby się od takich kandydatów.
(R.Z.) Lewica prawdopodobnie zgłosi jako swojego kandydata: Piotra Ikonowicza. Czy zagłosujecie za panem Piotrem Ikonowiczem?
(B.B) Szukamy kandydatury która byłaby do zaakceptowania dla całej opozycji, szanując prawo wyboru innych.
(R.Z.) Mam rozumieć, że Piotr Ikonowicz nie jest tym kandydatem?
(B.B) Nikt nie prosił nas o poparcie dla Piotra Ikonowicza. Myślę że powinniśmy szukać osoby, która będzie do zaakceptowania dla całej opozycji.
(R.Z.) Co PiS musiałby zrobić, by zyskać wasze głosy za funduszem odbudowy?
(B.B) Przede wszystkim chodzi o uczciwe zasady wydatkowania środków europejskich. To nie są pieniądze PISu, to nie są pieniądze rządu, to są pieniądze obywateli. My wszyscy jako obywatele Unii Europejskiej będziemy mieli prawo do tych pieniędzy. Jeżeli ktoś myśli, że opozycja powinna ślepo popierać rząd nie wiedząc jak będą wydatkowane fundusze.
(R.Z.) Lewica deklaruje, że poprze.
(B.B) Nie będę oceniał moich koleżanek i kolegów z Lewicy. Ja mówię o tym, o czym mówi Koalicja Obywatelska i o czym mówi Polskie Stronnictwo Ludowe. Chcemy transparentnego wydatkowania środków europejskich, chcemy by samorządy brały w tym udział. Chcemy zaangażować w to organizacje pracodawców, przedsiębiorców, związki zawodowe. Chcemy wreszcie, by były jasne, czytelne zasady. Nikt nie może rozkraść tych środków. Nie może być tak, że tak jak w przypadku funduszu inwestycji lokalnych, środki dostaną tylko ci, w drugim etapie tak było, którzy głosują na PiS. Województwa, w których PiS wygrywa, dostają nieproporcjonalnie więcej środków, aniżeli np. województwa, w których partia ma słabszy wynik wyborczy. Polska to nie jest własność jednej, czy drugiej partii. Polska powinna być traktowana w kategoriach uniwersalnych. Przede wszystkim fundusze europejskie mają zapewniać rozwój całego kraju. Fundusz odbudowy przeznaczony jest na walkę ze skutkami pandemii, gospodarczą, zdrowotną. 37% powinno być przeznaczone co najmniej na kwestie związane z ochroną przyrody, środowiska, klimatu.
(R.Z.) Czy jest projekt ustawy, który PIS musiałby przyjąć?
(B.B) W tej chwili w senacie jest bardzo dobry projekt ustawy, która mówi o agencji spójności, czyli o zasadach wydatkowania środków europejskich. O tym, że samorządy wspólnie z rządem utworzą taka komisję, która będzie decydować w oparciu o kryteria obiektywne, jak wydatkować środki europejskie. To jest bardzo prosty sprawdzian, czy PIS chce równego traktowania obywateli, czy chce np. dawać pieniądze, kolejne środki europejskie Rydzykowi. Czy chce traktować Polskę jak prywatny folwark, chociażby tak jak jest fundusz sprawiedliwości wydatkowany, czy fundusz inwestycji lokalnych. My mówimy, ze uczciwość wobec obywateli wymaga, by środki europejskie, były wydatkowane w sposób obiektywny, by zagwarantować, że każdy Polak, każda Polka skorzysta na tych środkach, a nie tylko wybrani.
(R.Z.) Ostatnie pytanie na koniec – czy będzie wspólny kandydat opozycji na prezydenta Rzeszowa? Szymon Hołownia uważa, że potwierdzenie takiej kandydatury jest coraz bliżej.
(B.B) Tak, mam bardzo dobre relacje z moimi koleżankami i kolegami z opozycji. My możemy się różnić w wielu sprawach, ale też w wielu sprawach, mamy wspólny cel, nawet jeżeli czasem w mediach to wygląda inaczej. Wiele spraw nas łączy. Rzeszów to będzie taki test dla nas wszystkich. Test jeśli chodzi o współpracę, ale przede wszystkim test, by pokazać, że my, jako opozycja, inaczej rozumiemy samorząd. Ja jestem wielkim zwolennikiem tego, by to właśnie rzeszowianie, organizacje pozarządowe, środowiska lokalne, czy działające tam partie polityczne wybrały wspólnego kandydata. My powinniśmy gwarantować wspólnie z prezesem Kosiniakiem-Kamyszem, z przewodniczącym Czarzastym, z Szymonem Hołownią, że będziemy wspierać takiego kandydata. Zrobimy wszystko, by stało się to realne, by był tylko jeden kandydat opozycji, doświadczony samorządowiec, pochodzący z Rzeszowa, pracujący w Rzeszowie i znający to miasto. Jestem przeciwny spadochroniarzom z Warszawy, nominatom Nowogrodzkiej czy innej centrali partyjnej. Dlatego rozmawiamy bardzo otwarcie, bardzo szczerze, poza mediami. Chciałbym, nie zapeszając, żeby już w przyszłym tygodniu wszystko zostało rozstrzygnięte.
(R.Z.) Dziękuję bardzo. Naszym gościem był Borys Budka – szef Platformy Obywatelskiej. Dziękuję.
(B.B) To ja dziękuję serdecznie i życzę Wam miłego wieczoru.
O autorze
Licealista. W przyszłości marzy o pracy dziennikarza. Pisze również do "Gazety Młodych", lokalnego dodatku do "Gazety Wyborczej". Wstaje codziennie o szóstej rano. Nawet jak nie musi. Czyta gazety. Wyczulony na punkcie homofobii i antysemityzmu.