Marina Abramović, światowej sławy serbska performerka, jest niekwestionowaną gwiazdą swojej epoki. Jej wystąpienia, począwszy od początku lat 70. ubiegłego wieku, poruszyły środowiskiem artystycznym, zwiastując większą obecność sztuk konceptualnych. I choć prawie osiemdziesięcioletnia Abramović pozostaje aktywną artystką, to jej ostatnie performanse zdecydowanie nie szokują już publiczności brutalnością. Jednak czy można mówić o schyłku „ery” Mariny Abramović, która zasłynęła z bezkompromisowości i odwagi?
Przełom Rytmu 0
Marina Abramović zszokowała wszystkich – koneserów sztuki, artystów poszukujących nowych środków wyrazu, publiczność, która po raz pierwszy była nieodłącznym elementem wystąpienia, a czasem i nawet samą siebie. Zaprezentowała coś innego: dała ludziom sprawczość, ale i sama jej się pozbawiła.
Założenie performansu Rytm 0 (ang. Rythm 0) było proste: Abramović dokonała samouprzedmiotowienia. Publiczność mogła zrobić z artystką cokolwiek chciała przy pomocy 72 narzędzi i przedmiotów położonych na stole. Znalazły się tam m.in. perfumy, wino, ale także broń. Performerka nie tylko sprawdziła granice ludzi: na ile pozwoli sobie ich moralność, jak bardzo będą chcieli nią zawładnąć, lecz także swoją, bo to ostatecznie Abramović po sześciu godzinach przerwała „eksperyment”.

Założeniem performansu jest przeciwieństwo teatralności: tutaj niczego się nie udaje. Marina Abramowicz w Rytmie 0 wysłała sygnał, jakoby uprzedmiotowienie człowieka również w przestrzeni – bądź co bądź – niewykreowanej w związku z potrzebą wystąpienia, było dopuszczalne. Dziś już na pewno taki performans nie zostałby społecznie zaakceptowany ze względu na potencjalną eskalację agresji. Cel już nie uświęca środków, tym bardziej, że instrukcja dla uczestników performansu brzmiała: „Jestem przedmiotem. Biorę na siebie pełną odpowiedzialność za to, co zdarzy się podczas performansu”. Czy więc gdyby któryś z uczestników użyłby załadowanej broni, Abramović popełniłaby samobójstwo?
Granice sztuki
Marina Abramović twierdzi, że nie ma nic ważniejszego od sztuki: „Dla mnie twórczość była świętością, nic nie było ważniejsze od sztuki”. To było jednym z powodów, dla których rozstała się z wieloletnim partnerem i współpracownikiem Ulayem (właśc. Frank Uwe Laysiepen). Poziom jej poświęcenia, determinacja, z jaką planowała performanse i pokonywała ból podczas wielu z nich może budzić podziw, ale także szereg wątpliwości. Z biografii artystki wynika, iż cierpienie fizyczne znikało po pewnym czasie, a ona miała satysfakcję przełamania kolejnej granicy. Abramović nie widziała innej drogi do poznania samego siebie niż przez ból, głód czy unieruchomienie. Z czasem jednak paleta jej działań się poszerzyła. Marina odeszła od sposobów mniej lub bardziej brutalnych, na rzecz pracy z człowiekiem i relacji z nim (tzw. Metoda Abramović).
Tę transformację widać najbardziej na przykładzie trzech performansów: Energia spoczynkowa (ang. Rest Energy) z roku 1980, Złoto odnalezione przez artystów (ang. Gold Found by the Artists; późniejsza Przeprawa przez morze nocy [Nightsea crossing]) z lat 1981-87 oraz Artysta obecny (ang. Artist is present) z 2010 roku. W pierwszym z nich stosunek między dwojgiem kochanków w formie przestrzennej przedzielała strzała, stanowiąca element napięcia, potencjalnego niebezpieczeństwa. Performans Złoto odnalezione przez artystów czerpał inspirację z podróży do Australii. Marina i Ulay siedzieli naprzeciwko siebie przez osiem godzin w bezruchu. Przedzielał ich stół, na którym znajdował się bumerang, złoto oraz żywy wąż. Napięcie nie było tak oczywiste jak w Energii spoczynkowej, jednak wąż zwiastował zagrożenie, a między partnerami dalej istniała bariera w postaci stołu. Artystka w każdym ze swoich poprzednich performansów potrzebowała pewnego rodzaju rozdzielenia, rekwizytu (nawet w Imponderabiliach z 1977 między nią a Ulayem był inny człowiek), tak jakby sama obecność, uwaga nie były czymś wystarczającym.
Artysta obecny
Artysta obecny to słynny performans zaprezentowany w 2010 roku w Museum of Modern Art w Nowym Jorku. Abramović siedziała codziennie przez kilka miesięcy przez kilka godzin przy stole, a odwiedzający galerię mieli okazję usiąść przed nią i przez kilka minut siedzieć razem w ciszy, patrząc sobie głęboko w oczy. Abramović łącznie spędziła w bezruchu ponad 700 godzin. Początkowo parę dzielił stół, który jednak po dwóch miesiącach prezentowania performansu zniknął. To właśnie podczas tego performansu uwieczniono wzruszającą scenę spotkania Ulaya i Mariny. Para rozstała się kilkadziesiąt lat wcześniej i od tego czasu się nie widzieli.

Abramović udowadnia, że napięcie można pokazać na różne sposoby. Robiła to za pomocą strzały, lecz okazało się, że więcej przeżyć wywołuje napięcie, które wywołane zostało jedynie poprzez obecność: tam bardziej jeśli Abramović nie udaje, że jest przedmiotem. Nawet gdyby bardzo chciała, istnieje ontologiczna granica sztuki, której nie da się przekroczyć: performerka jest tylko i aż prawdziwym człowiekiem.
Niektóre z dawnych performansów artystki zdają się tracić aktualność. Użyte środki przekazu nie wywołują już aż takich emocji, bo ich forma niweczy wszelakie przesłanie. XX-wieczna sztuka performansu, mocno związana z doświadczeniem wojny, a w przypadku Abramović szczególnie wojny w Jugosławii, zdaje się przechodzić do przeszłości. Sama odwaga, krwawość, ryzyko, to już za mało. Przychylam się więc do opinii wyrażonej przez Magdalenę Tadzik: „Dla mnie istnieją dwa wymiary życia i twórczości Mariny Abramović. Jeden z nich to ten, którego nie lubię, który jest dla mnie trudny do przyjęcia i zaakceptowania. Drugi to […] ten inspirujący, wzruszający i pełen duchowości, uczący czegoś ważnego”.
Przełom w pojmowaniu relacji międzyludzkich, otworzył nową erę Abramović. Nie skupia się ona już na doświadczeniu wojny, zniewolenia, poszukiwania harmonii męsko-żeńskiej. W centrum swojej twórczości ustanawia człowieka samego w sobie. Przemiana serbskiej performerki świadczy o jej dojrzałości, ale też o tym, czego potrzebuje społeczeństwo: wyciszenia, prostoty, poznania własnej tożsamości, odczuwania życia na nowo.
Fot. nagłówka: Marina Abramović/Openverse
O autorze
„Zainteresuj się polityką, zanim ona zainteresuje się tobą". Zajmuję się polityką i stale staram się zrozumieć, jak działa jej świat. Dzień bez podcastów jest dla mnie dniem straconym. Jestem studentką twórczego pisania i edytorstwa na Uniwersytecie Wrocławskim. Uważam że, w życiu najważniejsza są pasja i charyzma, które codziennie pchają nas do przodu i pozwalą spełniać marzenia.