Ostatnio miałam okazję zapoznać się z twórczością Bogusława Ducha. W moje ręce trafił, wydany w 2012 roku, tomik poetycki pod tytułem City Dharmakaja. Słowo „Dharmakaja” to buddyjski termin oznaczający „ciało prawdy”. Z tylnej okładki publikacji dowiadujemy się, że urodzony w 1956 roku poeta już od podstawówki interesował się literaturą, a jego pasja z czasem przerodziła się w zafascynowanie filozofią wschodu. Zawodowo zajął się on grafiką komputerową, a amatorsko malarstwem olejnym. Jego wiersze ukazały się m.in. na łamach czasopisma literacko-kulturalnego „Brulion”. Poezja Ducha przyciągnęła moją uwagę ze względu na tematykę inspirowaną miastem.
Eksperymentalna poezja
Wiersze zebrane w tej publikacji łączą podobne motywy. Są nimi na przykład kawa, erotyzm i filozofia wschodu wzbogacona chrześcijańskimi artefaktami. Autor gra kontrastem, łącząc elementy niespójne i sprzeczne. Tomik zawiera poezję hermetyczną, charakteryzującą się dużą metaforycznością, wieloznacznością i eliptycznością wypowiedzi (pomijaniem niektórych elementów zdania).
Poeta kładzie duży nacisk na formę graficzną – często pojawia się niestandardowy układ wersów, a wiersze przelewają się z jednego brzegu kartki na drugi. Te zabiegi prawdopodobnie służą ukazaniu dynamiki opisywanych scen. Autor w tomiku wykorzystuje wiersz biały o nieregularnym rytmie. Tempo niektórych tekstów gwałtownie przyspiesza, dzięki nagromadzeniu czasowników i znaków interpunkcyjnych. Innym razem zwalnia – wtedy pojawiają się dłuższe słowa i bardziej rozbudowane zdania. Ich pierwotny sens zdaje się natomiast znać wyłącznie sam autor – czytelnikowi pozostaje zabawa w dopisywanie do nich nowych, własnych znaczeń.

City Dharmakaja
Wielość znaczeń to coś wspaniałego – to na niej polega poezja, w szczególności ta awangardowa. W odbiorze twórczości poetyckiej kluczową rolę odgrywa bowiem osobista interpretacja. Osobiście jestem zwolenniczką poezji, która prowokuje do samodzielnego rozumienia tekstu, uwalniając czytelnika od powtarzanego raz po raz na lekcjach języka polskiego pytania: Co autor miał na myśli? Tomik otwiera tytułowy wiersz:
Różowy śnieg. Smog nad miastem.
Szpilki światła w soli i w śniegu.
Sadza drzew. Sadza dusz.
Przedświąteczne zakupy w rytmie techno.
Wydobyta przez śnieg czerń budynków;
otwarte ciało asfaltu.
Radosna samsara. Od żebraków po
nadzianych facetów z porośniętymi
futrem żonami.
Kawałek granatowego nieba nad żółtą
poświatą rynku. Piekło konsumpcji
otwarte na oścież.
Otwarte na oścież oczy, wbite
w idealny łup. Pomijanie rzeczywistości.
Parę zdarzeń. Ciepło wydobywane z
karmionych kukurydzą i hot-dogami
bebechów. Cyk, cyk, neony
strzykają atrakcjami lepszymi niż pan KRŠNA.
Gdybyś nie pokazała mi tej
ciemnozłotej bombki na choinkę,
przestałbym wierzyć
w szlachetne pierwiastki ludzkiej natury.
Zostałby tylko seks i żarcie.
Ciało okute w umetkowione bety.
Na przykładzie utworu widać wyraźnie, że przestrzeń miejska w wierszach Ducha stanowi jedynie tło głębszych, zahaczających o kwestie egzystencjalne rozważań. Autor za pomocą onomatopei (np. „Cyk, cyk”) przywołuje na myśl charakterystyczne dźwięki. Wymienia także prozaiczne przyjemności (np. „seks i żarcie”), posługuje się opisami przywodzącymi na myśl miejski wieczór („Kawałek granatowego nieba nad żółtą/ poświatą rynku”). Poeta buduje atmosferę nostalgii, snując rozważania nad ludzką naturą. Podmiot liryczny wiersza zadaje wiele pytań, jednak na próżno szukać na nie w tekście odpowiedzi – czytelnik jest zmuszony zastanowić się nad podanymi kwestiami samodzielnie.

Kunszt słowa
Duch posługuje się słowem niczym pędzlem i maluje nim obrazy, które długo pozostają w pamięci. Po lekturze City Dharmakai utkwiło mi w głowie kilka szczególnie intrygujących fragmentów. W jednym z wierszy pojawia się na przykład „księżycowy kot” – zręczne użycie metaforycznego epitetu, pozwalające opisać więcej niż jedną rzecz jednocześnie (księżycowa jest noc, a wśród tej nocy jest kot). Inny utwór zawiera słowa „papieros” i „newspaper” ułożone jedno pod drugim. W mojej wyobraźni od razu pojawił się obraz kogoś odpalającego papierosa, przeglądającego poranną gazetę. Chwilę później wkracza głos księdza nucącego „Panie, dobry jak chleb…”, by zaraz zostać wyparty przez diabła, śmierć, telewizję i „lewackie utopie/ dla tych, co na krawędzi”.
W około połowie tomu trafiłam na małą poetycką rozprawkę o szczęściu, z której wynika, że każdy szuka go gdzie indziej. Kilka stron dalej słowo „Bóg” konkuruje z „Gób” i, jak można się domyślić, ta konfrontacja nie zostaje rozstrzygnięta. Później natknęłam się na szpital psychiatryczny w wierszu zatytułowanym „D.O.M.”. Utwór otwierają słowa: „Pobudka o 7:00/ NAŚNIADANIE ŚNIADANIE”, wprowadzające surrealistyczną atmosferę. Podmiot liryczny mówi wprost: „Nie ma bardziej przeklętych ludzi/ od psychotyków”. Ten utwór był trudny w odbiorze, ale jego bezkompromisowa szczerość przyniosła mi nieoczekiwaną ulgę. Wiersz uspokoił moje myśli. Czuję ogromny szacunek dla autora, który nie boi się mówić prawdy – nawet tej najbardziej bolesnej.
Podsumowanie
Tomik liczy zaledwie 51 stron, ale jego wieloznaczność sprawia, że spokojnie wystarczy na lekturę na najbliższy rok. Być może dopiero wtedy moja recenzja byłaby pogłębiona – gdy kartki będą już przetarte od wielokrotnego wertowania, brzegi pożółkną jak w modlitewniku mojej babci, a ja odnajdę w sobie ten mityczny spokój, który pozwoli mi wszystko należycie uporządkować. Niemniej jednak już teraz uważam ten zbiór poezji za wyjątkowo dojrzały i wartościowy. Z całego serca polecam twórczość Bogusława Ducha każdemu miłośnikowi poezji.
Fot. nagłówka: Maria Stanisławska/ Gazeta Kongresy
O autorze
Studentka twórczego pisania i edytorstwa na Wydziale Filologicznym Uniwersytetu Wrocławskiego. Uwielbia sztukę filmową, literaturę oraz długie spacery.
Fajnie, że poruszyłaś twórczość Bogusława Ducha. Zastanawia mnie, jak Ty odbierasz ten nieregularny rytm i formę, które on stosuje? Czy taka awangardowa poezja łatwo trafia do czytelnika, czy raczej wymaga sporo wysiłku?
Cieszę się, że temat Cię zainteresował. Myślę, że awangardowa poezja bywa trudna w odbiorze, głównie dlatego, że często wymyka się klasycznym kategoriom interpretacyjnym. Wynika to m.in. właśnie z nieregularnych rymów oraz z rozbijania tradycyjnych schematów wersyfikacyjnych. Trudniej jest uchwycić przekaz, gdy forma komunikatu tak bardzo odbiega od powszechnie przyjętych norm.
Możliwość komentowania została wyłączona.