Przejdź do treści

Niczego się nie nauczyliśmy

W roku totalitarne reżimy stają się źródłem informacji dla mediów, a ofiary są nienawidzone za nie bycie idealnymi. Nie pierwszy i najpewniej nie ostatni raz mamy okazję obejrzeć, jak ludzka naiwność potępia miliony.

Kłamstwo, o którym zapomnieliśmy

W marcu 2014 roku wstrząśnięty świat obudził się do wiadomości o rosyjskiej inwazji Ukrainy. We wszystkich głównych miejscowościach Krymu krążyli nieoznakowani, zamaskowani żołnierze z wyraźnym celem umożliwienia aneksji regionu przez Kreml. Akt ten ostatecznie przekreślił nadzieję na współpracę Rosji z zachodem, która i tak utrzymywała się poprzez przymykanie oka na poprzednie agresje.

Wraz z dalszymi informacjami o konflikcie pojawiały się też tezy, które niejednego mieszkańca Ukrainy wprowadziły w szok i zakłopotanie. Otóż w zachodnich mediach społecznościowych pojawiały się wzmianki o ukraińskim nazizmie. Nagle agresja rosyjska mogła być wyłącznie zrozumiana poprzez kontekst radykalizacji Ukrainy, która miała być opanowana przez wzrastający w siłę faszyzm. Jakiekolwiek symbole powiązane z Banderą i UPA stanowiły niepodważalny dowód, bez względu na kontekst w jakich się pojawiały. Poglądy polityczne pojedynczych żołnierzy były traktowane jako reprezentatywne całej promajdanowskiej klasy politycznej. Momentami nawet koncerny medialne ulegały tej paranoi, traktując skrajną prawicę jako ukraiński problem. Każda pojedyncza osoba, głosząca rasistowskie poglądy w Ukrainie, stawała się dowodem na zagrożenie kraju nazyfikacją.

W szczególności jeden Batalion Azowa stał się złem wcielonym. Pomimo faktu, że jedynie jego założyciel miał rasistowskie poglądy, Azow stał się uzasadnieniem nazyfikacji kraju. Każdą tezę o nazizmie w Ukrainie można było uzasadnić jednym tylko batalionem. Nikt nie zwrócił uwagi, że nie ma żadnej innej grupy, o minimalnym znaczeniu, którą można by nawet pośrednio oskarżyć o nazizm.

W tym wszystkim zapomniano o najważniejszych kwestiach. Żadna faszystowska partia nie ma poparcia w Ukrainie. Rasizm i antydemokratyczne poglądy były i są mniej popularne niż w niejednym europejskim kraju. Coś, co jednak było oczywiste dla Ukraińców, zdawało się nie do zaakceptowania przez zachód, który popadał w paranoję, według której Ukraina była siedliskiem skrajnej prawicy, pomimo jej niskiej na tle reszty Europy popularności. Tylko do czasu. W 2022, kiedy Rosja rozszerzyła swoją agresję, atakując tym razem cały kraj z otwartym celem obalenia rządów, świat zdał się opamiętać. To Ukraińcy pierwszy raz stali się podstawowym źródłem wiedzy. Media jakby w opamiętaniu, do czego doprowadziło powtarzanie przez nie rosyjskiej propagandy, zaczęły uzasadniać, dlaczego tezy o nazistowskiej Ukrainie są kompletnie bezzasadne. Cały świat zdawał się mówić jednym głosem, aby słuchać mieszkańców Ukrainy, a nie domniemanych ekspertów.

By na nowo odwrócić wzrok

Więc mogło się zdawać, że się nauczyliśmy. Wyciągnęliśmy wnioski ze swoich błędów. Wiemy już, do czego prowadzą teorie spiskowe, bezmyślne powtarzanie haseł nie mających oparcia w faktach, a jedynie uzasadnionych pojedynczymi sytuacjami. Wiemy, jak ważne jest zrozumienie perspektywy ludzi, którzy dany region zamieszkują. A jednak. Siódmego października pewien kraj został zaatakowany. Najeźdźcy otwarcie deklarujący dążenie do podboju całego kraju, zdołali w przeciągu zaledwie jednego dnia zamordować ponad tysiąc cywili. Podczas ewidentnej czystki etnicznej mordowali każdego kogo zobaczyli. Kiedy po paru dniach udało się odbić przejęte tereny, oczom świata ukazał się obraz zniszczeń, spalonych dzieci, zgwałconych i zamordowanych kobiet.

Świat zdawał się nie zwracać wystarczająco uwagi na to wydarzenie. W niektórych miastach miały miejsce protesty celebrujące inwazję. Prawdziwy kryzys zaczął się, kiedy najechany kraj postanowił kontratakować i zlikwidować organizację, która go najechała. I tak rozpoczęła się kampania Izraela w Gazie. I dopiero wtedy zaczęto mówić o ludobójstwie. Dopiero wtedy świat zwrócił swój wzrok.

Wzrok ten nie został jednak zwrócony z troski o bezpieczeństwo czy przyszłość Izraela i Palestyny. Nie został zwrócony w celu zapewnienia szybkiego pokonania Hamasu przy jak najmniejszych stratach cywilnych. Został zwrócony z gniewu na Izrael. Gniewu paranoidalnego, pełnego pustych haseł, od dawna już krążących w przestrzeni publicznej. Bowiem Izrael miał być faszystowskim, kolonialnym państwem apartheidu. Państwem z imperialistycznymi skłonnościami, który postanowił najechać Gazę w celu dokonania czystki etnicznej, aby poszerzyć swoje imperium. Robiąc to dokonuje zbrodni o jakich nie słyszano od stuleci, bombarduje szpitale i obozy dla uchodźców. Inwazja Hamasu miała być celowo dopuszczona, aby zapewnić pretekst Izraelowi, zbrodnie dokonane miały być upozorowane albo wręcz dokonane przez armię Izraelską.

Po raz kolejny od 2014 jedyne, co zyskuje posłuch, to pojedyncze hasła. Czystka etniczna, zarówno prawdziwe i fałszywe zdjęcia bombardowań, apartheid, by wymienić tylko parę. Ciężko się dziwić, że poskutkowało to atakami na Żydów mieszkających na zachodzie, często śmiertelnymi, tak że nawet przedszkolom wysyła się groźby bombowe. Wydarzenia kulturowe są odwoływane, na nowo niebezpieczne jest bycie Żydem na zachodzie.

Mansour Abbas – palestyński poseł Izraela – rozmawia z ówczesnym prezydentem. Ostatni sondaż Uniwersytetu Tel Awiw wykazał, że lokalni Palestyńczycy czują większą więź z Izraelem w wyniku inwazji. | Fot. Mark Neyman | Wikimedia, CC BY-SA 3.0

I skłamać po raz kolejny

Tak jak w 2014 roku cała ta histeria odbywa się poprzez ignorowanie mieszkańców kraju, którego dotyczy. Nasze rodzime serwisy zapraszają częściej polskich specjalistów niż przedstawicieli licznych Izraelskich organizacji walczących o pokój. Może wtedy trzeba by sobie odpowiedzieć na pytanie, czemu te organizacje nie nazywają Izraela państwem apartheidu. Czemu politycy partii palestyńskich w Izraelu potępiają Hamas i wspierają kampanię wojskową. Czemu w ogóle oni istnieją, skoro ma to być państwo apartheidu. Podobnie nie powinni się Palestyńczycy znaleźć wśród Izraelskich dyrektorów szpitali, businessmanów, artystów. Jakim cudem zajmują oni od dekad pozycje rządowe? Jakim prawem stanowią oni dwudziestoprocentową mniejszość, skoro mieli być wymordowani w latach 40? Tysiące Palestyńczyków służących w Izraelskiej armii, część z nich działająca aktywistycznie, zdają się już wręcz niemożliwością.

Ale po co się tym przejmować, skoro można łatwo wykorzystać przemoc w okupowanym Zachodnim Brzegu do kreowania swojej rzeczywistości. Jeśli Izraelczyk, do tego najlepiej z rasistowskimi poglądami, zabije lokalnego Palestyńczyka, to można łatwo stwierdzić, że jest to codzienność. Można łatwo ominąć zamachy terrorystyczne na cywilach w Izraelu i stwierdzić, że mur na granicy nie powstał, aby utrudnić zamachowcom wkroczenie do kraju, tylko aby posegregować kraj rasowo. Jeśli są kontrole broni to dlatego, że są formą dyskryminacji, jeśli dojazd do pracy długo zajmuje to dlatego, że Izrael celowo odmawia dostępu do lepszego transportu. Potem tylko wystarczy przedstawić Zachodni Brzeg jako Izrael i załatwione.

Satelitarna mapa Izraela po ataku Hamasu, który przez Partię Razem został nazwany ,,atakiem terrorystycznym”. Taki terror objąłby cały kraj, jeśli inwazja miałaby się udać. | Fot. Pierre Markuse | Wikimedia

Stuletni uchodźcy wypowiadają wojnę

Czytając to można odnieść wrażenie, że takie kłamstwo jest tak grubymi nićmi szyte, że jego sukces graniczy z cudem. Nie jest to jednak jedyny mit. Raporty o bombardowanych obozach dla uchodźców przewijają się regularnie. Brakuje tylko pytań ze strony czytelników: jak to jest, że te obozy wyglądają jak regularne miasta? Jak to jest, że w Gazie mają mieszkać miliony uchodźców z wojny, która skończyła się 70 lat temu? Wystarczy sobie zadać takie pytania i sprawdzić oficjalne źródła ONZ, by dowiedzieć się, że „obozy” to miasta założone po powstaniu Izraela, a uchodźcy cudownie żyją wiecznie, bo ONZ w swojej biurokracji pozwala Palestyńczykom dziedziczyć status uchodźcy po ojcu. Łatwo sobie wyobrazić, ile zła wyrządziłoby zastosowanie podobnych standardów w Europie Wschodniej, tak boleśnie naznaczonej stalinowskimi przesiedleniami.

W tym wszystkim pojawia się Hamas ze swoimi islamistycznymi poglądami, dążeniem do podboju Izraela i wymordowania zamieszkujących go Żydów. Tylko Żydów w teorii, jednak patrząc po ich praktyce, to siódmego października mordowali muzułmanów równie okrutnie, jedną rodzinę porywając jako zakładników. Objął władzę w Gazie dwa lata po wycofaniu się stamtąd wojsk Izraelskich. Wycofaniu, które odbyło się w ramach porozumień pokojowych, a które miało objąć z czasem całą Palestynę. Po objęciu władzy ich pierwszym krokiem było wypowiedzenie wojny Izraelowi i rozpoczęcie regularnych bombardowań, które przewijały się tak często przez te lata. Wobec tego antyizraelska propaganda ogłosiła, że Izrael zrobił z Gazy obóz koncentracyjny, izolując ją. Wobec tego żądają oni otwarcia granic i zniesienia blokady. To, jakim cudem żądanie od zaatakowanego kraju, aby otworzył granice agresorowi, stało się postrzegane jako głos pokoju, pozostanie już przyszłym pokoleniom do osądzenia.

Publiki krwawy spektakl

Opinia publiczna kocha szlachetne sprawy. Zełeński wiedział o tym, kiedy kazał żołnierzom ryzykować swoje życie, byle tylko nie dać się rosyjskim prowokacjom. Ile poparcia świata otrzymaliby Ukraińcy, jeśli zaatakowaliby prewencyjnie w 2022? Nawet jeśli skończyłoby to się sukcesem i zakończeniem wojny w miesiąc, to czy byliby traktowani jako obrońcy demokracji? Setki tysięcy ludzi by dalej żyło, ale Ukraina na zawsze zostałaby zapamiętana jako imperialistyczny agresor. W końcu nie spełniłaby naszych oczekiwań. Oczekiwań jak ze spektaklu, gdzie ci dobrzy nie robią nic brudnego, a jedynie posłusznie nadstawiają drugi policzek, by potem cicho zmienić się w uchodźców, o których przyjęciu będzie można się chwalić przed sąsiadami.

Nikt w Izraelu nie miał zamiaru wrócić do status quo, kiedy stało się jasne, jakim egzystencjalnym zagrożeniem jest Hamas. Wybrali bezpieczeństwo swoje i swoich potomków za cenę opinii. Tak więc organizacje feministyczne z całego świata usprawiedliwiają gwałcenie martwych kobiet. Uniwersytety odwołują Żydowskie wydarzenia ze strachu. Zachodni aktywiści grożą, że powtórzą masakrę Hamasu. Rzucają hasła, aby Żydzi „wrócili do Polski. Protesty są organizowane przeciwko przyjazdom rodzin porwanych Izraelczyków. Miliony rzucone słowami na śmierć.

Hipokrytycznie ci sami ludzie nie zwracają uwagi na Palestyńczyków mordowanych przez Hamas, nie dopuszczają ich do głosu. Da się żądać pomocy humanitarnej dla Gazy bez żądania od Izraelczyków, aby pozwolili się zabić. Da się powiedzieć, że bombardowania Izraelskie mogą być nadmierne, pamiętając jednocześnie, że Hamasu trzeba się pozbyć jak najszybciej też dla dobra Palestyny. Tylko mało kto to robi. Tak więc Izrael będąc otoczony z trzech stron przez państwa i grupy chcące ludobójstwa milionów, żyjący tylko wyłącznie dzięki wojskowemu wsparciu, jest potępiany za bycie żywą ofiarą. Gdyby miało się to kiedyś zmienić, co będziemy czuć, powtarzając po raz kolejny nasze puste „nigdy więcej”?

Fot. nagłówka: Marcio Waismann | Unsplash