Przejdź do treści

Salwador i Bitcoin – niebezpieczny związek

Salwador. Niewielkie państwo w Ameryce Środkowej, pod względem powierzchni trzy razy mniejsze niż Litwa. Zamieszkuje je około 6,5 miliona ludzi. Według danych z 2018 roku, Salwador był niechlubnym liderem światowego rankingu zabójstw z wynikiem 52 na 100 000 mieszkańców. Kraj ten zasłynął ostatnio z czegoś innego niż przestępczość zorganizowana. Rozpoczęto tam projekt, który może stanowić kolejny ryzykowny i niebezpieczny związek dla tego państwa. Chodzi o związek Salwadoru z Bitcoinem, największą i najpopularniejszą kryptowalutą na świecie. Wszystko dzieje się oficjalnie i na szczeblu państwowym, bo największym promotorem projektu jest sam prezydent, Nayib Bukele. Pomimo licznych zagrożeń związanych z szerszym uznaniem kryptowaluty (napisałem o tym cały tekst, który można przeczytać tutaj), Bukele nie przestaje dzielić się niezachwianą wiarą w jej sukces, chociażby na swoim profilu na Twitterze. Nie jest dziś jasne, jak zakończy się mariaż Salwadoru z Bitcoinem, jednak wraz ze spadkami na rynku kryptowalut zaczynają pojawiać się sygnały, że sytuacja nie jest tak różowa, jak widzi ją prezydent. Mogą o tym świadczyć m.in. obawy wyrażane oficjalnie przez Międzynarodowy Fundusz Walutowy. Czas pokaże, czy gra była warta ryzyka. Warto jednak już dziś przyjrzeć się, jak wygląda sytuacja, bo rozwija się dynamicznie i dość ciekawie.

Prezydent Salwadoru kpi z ostrzeżeń amerykańskiego ekonomisty na Twitterze.

Miłe złego początki

Wszystko na dobre rozpoczyna się 7 września 2021 r., kiedy Salwador oficjalnie przyjął Bitcoina jako legalny środek płatności. Prawo nie przewidywało jednak kryptowaluty jako miłego, opcjonalnego dodatku do płatności obywateli. Regulatorzy postanowili, że każde przedsiębiorstwo będzie zobowiązane do zaakceptowania płatności w Bitcoinie, jeśli taka będzie wola klienta. W praktyce bywało różnie, ponieważ nie było obowiązku płatności w formie kryptowaluty po stronie konsumenta. W ankiecie przeprowadzonej niedługo po uznaniu Bitcoina za legalny środek płatności, 93% przedsiębiorstw zaraportowało brak takich transakcji. Należy tu zaznaczyć, że oficjalną walutą Salwadoru jest dolar amerykański, a około 70% ludności nie posiada konta w banku. Ta perspektywa pozwala zrozumieć pewne argumenty prezydenta, jakoby wprowadzenie Bitcoina miało gospodarczo zaktywizować nieubankowionych Salwadorczyków. Utworzono krajowy portfel kryptowalutowy Chivo, a dla zachęty rozdano po 30 dolarów każdemu, kto go założył. Można powiedzieć, że przyjęcie portfela było pewnym sukcesem, bo po miesiącu liczba jego posiadaczy przekroczyła 3 miliony, czyli niemal połowę populacji kraju. Salwador doczekał się nawet pochwał za swoje wysiłki w tworzeniu bardziej inkluzywnego systemu finansowego. Dodatkowo portfel ułatwia przesyłanie przekazów pieniężnych do swoich rodaków przez emigrantów z zagranicy. Z drugiej strony, na dziś kraj posiada co najmniej 1801 zakupionych Bitcoinów, co może odbić się negatywnie na jego finansach i wiarygodności, jeśli cena kryptowaluty będzie dalej spadać.

Bitcoin City

Zamiary prezydenta Bukele nie kończyły się na uznaniu Bitcoina za legalny środek płatności i wprowadzeniu wirtualnego portfela. W listopadzie prezydent zdecydował się ogłosić kolejne plany. Zapowiedział budowę Bitcoin City, miasta mającego stać się centrum finansowym regionu i atrakcyjnym miejscem do inwestowania. Miałoby ono powstać niedaleko wulkanu Conchagua, który zapewniłby potrzebną energię. W mieście nie obowiązywałyby żadne podatki poza VAT-em. Finansowanie projektu miałoby pochodzić z emisji obligacji zabezpieczonych Bitcoinem. Pierwsza emisja zakładałaby zebranie miliarda dolarów a 10-letnie obligacje oferowałyby inwestorom stopę zwrotu na poziomie 6,5%. Połowa zebranych środków miałaby zostać przeznaczona na zakup Bitcoinów na rynku, a druga połowa na budowę infrastruktury. Oprócz potencjalnego napływu zagranicznych inwestorów, w mieście znajdowałyby się koparki Bitcoinów, zbudowane ze sprzętu kupionego za pieniądze z obligacji. Wydaje się, że taki ruch byłby postawieniem wszystkiego na jedną kartę. Salwador ma masę innych problemów i zadłużanie się na spore sumy, aby zaangażować się w tak niepewne przedsięwzięcie, może rodzić wiele obaw. Pieniądze z długu można przeznaczyć przecież na inwestycje w dobrobyt mieszkańców, czyli edukację i opiekę zdrowotną. Oprócz finansowania, wątpliwości budzi też sam projekt. Pojawiają się pytania o prawdziwy charakter rzekomych inwestorów, biorąc pod uwagę swobodę, jaką Bitcoin daje przestępcom i z jaką sympatią jest przez nich wykorzystywany. Kryptowaluta bardzo ułatwia pranie brudnych pieniędzy, co od dawna pozostaje bolączką Salwadoru. W 2016 r. kraj został zawieszony przez Egmont Group, międzynarodową organizację, w ramach której prowadzona jest współpraca w celu przeciwdziałania praniu pieniędzy i finansowaniu terroryzmu. Jest jeszcze jedna wątpliwość. O ile opowieści o zasilaniu miasta ekologiczną energią geotermalną pochodzącą z wulkanu robią wrażenie, to realność tych zapewnień jest raczej nikła. Budowa systemów zasilania energią geotermalną to dość długi proces. Jeśli miasto miałoby otrzymywać energię z już instniejących źródeł, to pozostali konsumenci musieliby czerpać energię z innych źródeł, najprawdopodobniej emisyjnych, więc ostatecznie projekt i tak ostatecznie nie byłby „czysty”.

Bitcoin pogrąży Salwador?

Ogłoszenie planów powstanie Bitcoin City wymaga uzupełnienia o pewien kontekst. W tle toczyły się rozmowy o udzielenie Salwadorowi pożyczki przez Międzynarodowy Fundusz Walutowy na kwotę 1,3 miliarda dolarów. Kraj może niedługo znaleźć się w bardzo trudnej sytuacji finansowej z uwagi na obligacje zapadające w 2023 r. Wydaje się, że rynki zaczęły wyceniać ryzyko, na jakie kraj naraża się tak bardzo, wiążąc swoją przyszłość z Bitcoinem. Agencja ratingowa Moody’s obniżyła ostatnio ocenę Salwadoru w związku z narastającym ryzykiem ekspozycji państwa na kryptowaluty. Analitycy zapowiadają dalsze pogorszenie, jeśli ekspozycja ta będzie zwiększana, czyli jeśli kraj będzie dalej inwestował w Bitcoiny. Obniżka ratingu spowodowała, że Salwador na razie może zapomnieć o wspomnianej pożyczce. Nawarstwiające się kłopoty przełożyły się na ogromny, siedmiokrotny wzrost rentowności salwadorskich obligacji zapadających w 2023 r. Oznacza to, że państwo musi płacić inwestorom siedem razy wyższe odsetki od pożyczonych środków niż wcześniej. To bardzo zła wiadomość dla krajowych finansów, w długim terminie nikt nie jest w stanie płacić takich pieniędzy.

Rentowność obligacji Salwadoru zapadających w 2023 r.

Narastające problemy Salwadoru dostrzegł Międzynarodowy Fundusz Walutowy. W swoim stanowisku wezwał kraj do porzucenia kryptowaluty jako legalnego środka płatności: Używanie Bitcoina niesie ze sobą ogromne ryzyka dla stabilności finansowej, odpowiedzialności finansowej i bezpieczeństwa konsumentów, a także wiąże się z występowaniem fiskalnych zobowiązań warunkowych. Na te ostrzeżenia prezydent Bukele zareagował… znów prześmiewczym wpisem na Twitterze. Ricardo Castaneda Ancheta, ekonomista Central American Institute for Fiscal Studies, tak komentuje sytuację Salwadoru: „Za zasłoną planów Bitcoin City i emisji obligacji, osobiście widzę desperację w poszukiwaniu finansowania na populistyczne projekty. Profil ryzyka Salwadoru urósł do poziomów, jakich nigdy nie widziano. Jeśli kraj chciałby umieścić obligacje na rynku międzynarodowym, musiałby zaoferować oprocentowanie rzędu 14-15%. To byłoby finansowe samobójstwo. Szukają alternatywy w przypadku, gdy nie dostaną pożyczki z Międzynarodowego Funduszu Walutowego.

Nie do końca wiadomo, w co gra Nayib Bukele, ale jedno jest pewne gra się zaostrza i jest o coraz większą stawkę. Prezydent używa państwowych pieniędzy do „inwestycji w skrajnie zmienne pseudoaktywo i jak na razie jest na minusie. Ryzykuje przy tym przyszłością i tak już biednego kraju. Obligacje zabezpieczone Bitcoinem to tak naprawdę furtka dla spekulantów, aby grać na brudnym rynku, podpierając się skupującym kryptowalutę Salwadorem. Pomimo tego, prezydent wciąż cieszy się w kraju ogromnym poparciem na poziomie powyżej 75% we wszystkich sondażach. Jest barwną postacią tego nie można mu odmówić. Sam siebie nazywa „CEOpaństwa. Pytanie jednak, czy w parze z wizerunkiem wyluzowanego innowatora idzie rozsądek i jakakolwiek odpowiedzialność za swoje czyny? A może sam Bukele dał się nabrać urokowi zwolenników Bitcoina i ich technobełkotowi? Nie można przecież zaprzeczyć, że na świecie trwają obecnie desperackie próby implementacji stojącej za nim techonologii tam, gdzie to możliwe, niekiedy działając przebiegle i nieuczciwie, licząc na opóźnienia w działaniu krajowej legislacji i brak odpowiednich ekspertyz. Czego by nie powiedzieć o projektach krypto, imponujący i czasem zwodniczy marketing jest ich dźwignią, jednym z głównych motorów napędowych. Dzięki temu potrafią dawać nadzieję zdesperowanym, biednym ludziom na poprawę swego losu.

Nie bez przyczyny analitycy rynków finansowych oceniają sytuację Salwadoru jako niezwykle ryzykowną. Oficjalną walutą tego państwa jest dolar amerykański. Długi muszą więc być spłacane w walucie, której kraj nie kontroluje, bowiem nie posiada prawa do jej emisji. Poziom długu publicznego przekroczył ostatnio 90% PKB, co jest dość wysokim poziomem jak na tak biedny kraj. Prognozy MFW mówią o wzroście poziomu długu do 96% PKB w horyzoncie pięcioletnim. Wysokie, rosnące zobowiązania w obcej walucie i w perspektywie problemy z ich spłatą te informacje wystarczą, aby określić sytuację jako potencjalnie niebezpieczną. W Salwadorze postanowiono jednak dorzucić do pieca i ogłosić dalszy wzrost ekspozycji na Bitcoina. Być może to jakaś nowatorska forma strategii w negocjacjach w sprawie pożyczki z Międzynarodowym Funduszem Walutowym? Na razie fakty są takie: nie dość, że Salwador znalazł się na łasce bankierów zagranicznych i instytucji międzynarodowych (spore długi w walucie obcej), to jeszcze uwikłał się w niebezpieczny związek z Bitcoinem. Warto śledzić z uwagą, jakie będą skutki tego eksperymentu.

O autorze

Studiuję ekonomię na UEP. Mam komfort zajmowania się tym, co lubię. Oprócz spraw gospodarczych interesują mnie podróże, piłka nożna i kuchnia.