Przejdź do treści

Największa patologia polskiej szkoły

„Wyciągamy karteczki” – ten zwrot nie jest tylko wypromowaną na potrzeby bajek i seriali nocną marą. Każdego dnia uczniowie w Polsce muszą znosić stres spowodowany tym, że na jednej z lekcji nauczyciel może zaskoczyć ich niezapowiedzianą kartkówką. Czy taka forma sprawdzania wiedzy ma w ogóle sens?

Powód? Nieudolność sytemu

Aby zrozumieć, dlaczego wielu pedagogów tak często decyduje się na niezapowiedziane formy pracy pisemnej wystarczy przeanalizować polski system edukacji. Uczniowie są w nim przygotowywani do pisania kolosalnie dużych egzaminów, których mniejszymi odpowiednikami są sprawdziany „po każdym dziale”. Jednak w szkole ponadpodstawowej niektóre z tych „partii materiału” są wyłożone na ponad stu stronach podręcznika. W tej sytuacji niemożliwym jest systematyczne przygotowywanie się z lekcji na lekcje i powtarzanie tak dużej ilości abstrakcyjnych pojęć. Dochodzi do sytuacji, w której jedynym rozwiązaniem jest „zakuwanie” na chwilę przed testem. O tym, jak niewiele wiedzy zostaje w pamięci na dłużej niż kilka dni – a może tylko godzin – powstało dotychczas tak wiele prac, że nie będę się nad tym rozwodził.

Z absurdu w absurd

Gdy dostrzeżono problem, postanowiono go rozwiązać. Jednak wybrano sposób, który można porównać do leczenia alkoholem osoby uzależnionej od palenia papierosów. Zamiast zmienić niedziałający system postawiono na tańsze i niewymagające logistycznego wysiłku niezapowiedziane kartkówki. To jakby powiedzieć: „uczniowie ze strachu przed otrzymaniem niesatysfakcjonującej ich oceny w końcu zaczną się systematycznie uczyć”. Czy funkcją szkoły rzeczywiście jest wywoływanie i utrzymywanie ciągłego stresu wśród młodzieży? Co więcej, jeśli celem szkoły jest przekazywanie wiedzy o świecie, to kartkówki mają efekt odwrotny do zamierzonych celów. Niemieccy badacze dowiedli, że stres obniża zdolność uczenia się średnio o 30 procent. Wynika to z bezpośredniego współdziałania adrenaliny, noradrenaliny, kortykosteroidów i kortykoliberyny w mózgu. Wysoki, utrzymujący się przez dłuższy czas stres ma ogromny wpływ na intensywnie rozwijający się w okresie nastoletnim mózg.

Szkoła – dystopia

Już Albert Camus pisał, że „szkoła przygotowuje nas do życia w świecie, który nie istnieje”. Jaka szkoda, że żaden Minister Edukacji nie wyciągnął wniosków ze stwierdzenia słynnego pisarza. Przecież, gdy uczniowi uda się przetrwać niekiedy piekło placówek oświatowych, trafia do zupełnie innego środowiska. Nawet w wielkich korporacjach, gdzie stresu jest jeszcze więcej, żaden szef ani manager nie zaskoczy go nagle zadaniem spoza jego dyscypliny, które musi dodatkowo oddać za 10-15 minut. Ucząc się w obawie przed kartkówką, nie ćwiczymy się ani w kreatywnym rozwiązywaniu problemów, ani w pracy z zespołem ludzi. Jesteśmy tylko my, kartka i kilka zdań, które przeczytawszy ówczesnej nocy mamy jak najdokładniej przepisać. Człowiek może jednak narzekać w nieskończoność, a do rozwiązania tej – nie bójmy się użyć określenia – patologii potrzebne pomysły na miarę XXI wieku, a nie bismarckowskich Niemiec.

„Wejściówka”

Artykuł prof. Marcusa Crede, psychologa z Uniwersytetu Stanu Iowa traktuje, iż regularnie pisane sprawdziany i testy mają wpływ na wyniki egzaminów końcowych studentów. Ci, którzy pisali je przynajmniej co tydzień, osiągali wyższe wyniki. Nie wykazano związku między tym, czy prace były zapowiedziane, czy przeprowadzane z zaskoczenia. Istotną zmienną była konstrukcja pytań. Większe efekty osiągano w przypadku, gdy studenci musieli udzielić odpowiedzi otwartych, które wymagały od nich większego zastanowienia. Jeszcze jedną ważną obserwacją okazał się fakt, iż takie regularne prace dobrze służą najsłabszym uczniom. Dlaczego wiec w miejsce kartkówek nie wprowadzić „wejściówek”? Na początku każdego tygodnia uczniowie pisaliby krótki test, składający się z kilku pytań z partii materiału realizowanej przed weekendem. Co ważne, pytania nauczyciel wybierałby z puli, która byłaby jawna dla uczniów. Wszyscy mogliby się przygotowywać, jednocześnie powtarzając materiał i nie obawialiby się, że coś może ich zaskoczyć.

Model fiński

Innym, trudniejszym, lecz bardziej efektywnym rozwiązaniem jest wykorzystanie doświadczeń Finów, którzy, niezadowoleni z efektów nauczania, już w latach 80. ubiegłego wieku zakończyli proces radykalnej reformy swojego szkolnictwa. Istotny dla tamtego systemu jest brak rankingów szkół. Dzięki temu nie występuje zjawisko śrubowania wyników, uczniowie są uczeni kreatywnego myślenia i twórczego rozwiązywania problemów, a nie są traktowani jako tabelki w dzienniku internetowym. Dodatkowo nauczyciel nie stawia się ponad uczniem, relacja jest bardziej partnerska niż frontalna. Pomimo tak radykalnych kroków – jeśli patrzeć z polskiej perspektywy – Finowie mają jeden z najlepszych systemów oświaty na świecie. Dlaczego zatem Polska nie mogłaby pójść ich śladem?

CiKE – centralna i kontrolowana edukacja

Niestety taki system opiera się na doskonałej kadrze nauczycieli, którzy w Finlandii są jednym z najbardziej szanowanych zawodów. Pracują po 4 godzinny dziennie, gdyż społeczeństwo zdaje sobie sprawę, jak trudny jest to zawód. Dodatkowo mają obowiązek ciągłego dokształcania się. Nie muszą oni „gonić z materiałem” ponieważ nie ma jednego szczegółowego programu nauczania. Tak samo jak nie ma inspektoratu szkolnego czy dzienników, gdzie każdy temat lekcji musi być uzupełniony, jak to jest w Polsce. Fińscy nauczyciele nie muszą się obawiać, że zostaną posądzeni o „demoralizacje młodzieży”. Przede wszystkim są wynagradzani godnie w stosunku do swojej pracy, przez co nie brakuje pedagogów z pasji. A tylko tacy są w stanie zrozumieć potrzeby uczniów i bez stresu i zbędnych kartkówek przygotować ich do świata, który rzeczywiście istnieje.

Źródła:

https://www.zycieszkoly.com.pl/artykul/stres-u-uczniow-w-wieku-wczesnoszkolnym

Kartkówki działają

O autorze

Uczeń krakowskiego liceum w klasie o profilu prawniczo-ekonomicznym. Redaktor w czasopiśmie Młody Kraków - Czytajże!. Zwycięzca XLIX Olimpiady Historycznej. W wolnym czasie podróżuje, jeździ na rowerze lub chodzi po górach.