Przejdź do treści

„Mroki”, „Pomroki”, śmierć i życie

Jarosław Borszewicz pisał, że na świat przychodził ośmiokrotnie. W swojej debiutanckiej powieści zatytułowanej „Mroki” (1983) rozmyślał nad tym, jak pogodzić się z przemijaniem i nieuchronnym odejściem z tego świata; w wydanych ponad trzydzieści lat później „Pomrokach” (2016) zastanawiał się, jak pięknie żyć. Ironią losu było to, że właśnie wtedy zmarł, nie kończąc drugiego ze wspomnianych dzieł, a dzisiaj mija siódma rocznica jego śmierci.

Borszewicz urodził się (po raz pierwszy) 26 września 1956 roku w Łasku. W wieku 24 lat rozpoczął studia na łódzkiej filmówce, w trakcie których wydał tomik wierszy „Zezowaty Duet” (1981), a dwa lata później powieść „Mroki” (1983). Ukończył Studium Scenariuszowe na PWSFTViT oraz Międzynarodowe Studium Dziennikarskie w Poznaniu. W późniejszym czasie bywał poetą, dziennikarzem, scenarzystą, wykładowcą oraz rektorem, a na nagrobku napisano mu „Pisarz”. We wznowionym wydaniu „Mroków” (2015) zamieścił:

„Mroki” napisał trzydzieści pięć lat temu STUDENT Szkoły Filmowej, a obecne wydanie ma firmować swoim nazwiskiem i facjatą REKTOR Międzynarodowego Studium Dziennikarskiego. Zmartwychwstanie czy samobójstwo?

Bohaterem obu powieści Borszewicza jest Duet Zezowaty – młody dorożkarz pochodzący z Krosna Odrzańskiego, a obecnie mieszkający w Warszawie. To postać o dość ekscentrycznym podejściu do życia. Niezwykle kochliwy, nieznajdujący zrozumienia w świecie i niepróbujący go szukać – najpierw sam stara się znaleźć odpowiedzi na wszystkie pytania. Podobnie jak Borszewicz, Duet w „Mrokach” dostał się do szkoły filmowej. Nie podjął jednak studiów, bo chciał jedynie dowiedzieć się, czy uda mu się zaliczyć egzamin wstępny na aktorstwo. Później, w „Pomrokach”, decyduje się przystąpić do nauki, lecz nie pozwala mu na to ustalona dla przyjmowanych osób górna granica wieku. Zastanawia się więc nad reżyserią.

Poezjowieść, powieściozja, „Mroki”, „Pomroki”

„Mroki” i „Pomroki” napisane zostały w nietypowej formie. Nie mamy do czynienia z prozą, lecz z fragmentami wierszy. Książki te noszą również znamiona portretu konwersacyjnego, bo całe są w pewnym sensie rozmową lub monologiem. Duet zwraca się do różnych kobiet, między innymi do Nieobecnej i Moniki, do Wiktora, który jest jego przyjacielem i współlokatorem (w „Pomrokach” jego rolę przejmuje niejako Marysia Borszewicz). Cytuje fragmenty książki, programu telewizyjnego o końcu świata, rozmowy z dorożki; przywołuje wspomnienia i listy. „Mroki” rozpoczyna wiersz, który wprowadza czytelnika w melancholijną i nomen omen mroczną atmosferę powieści. W ostatniej zwrotce kryje się ogrom bezsilności i zrezygnowania:

Musisz mi pomóc,
bo jestem zmęczony jak Bóg,
który harował przez tydzień –
i nie stworzył świata…

W „Pomrokach” narracja jest znacznie bardziej optymistyczna. Ponownie na początku książki otrzymujemy wiersz, a konkretnie napisany w takiej formie „Ostatni list od pierwszej miłości”. Na wcześniejszej stronie jest jeszcze fragment, w którym Duet rozmawia z Piotrem u bram Raju. Głównego bohatera nie ma jednak w ewidencji – musi więc udowodnić, że żył. Twierdzi, że zrobi to bez trudu. Tak jak wszyscy inni, ma na to całą wieczność. „Pomroki” to swego rodzaju odcięcie się od mrocznej przeszłości. Duet, chodząc od ćwierćwiecza po tym świecie, wreszcie zaczyna szukać piękna w każdym dniu, bo „wszędzie dobrze, ale w życiu najlepiej”.

Człowiek człowiekowi człowiekiem

Wiele z obecnych w „Mrokach” skrzydlatych słów jest powszechnie znanych, choć może nie zawsze kojarzonych właśnie z tą książką. Nie ma co się dziwić – Agnieszka Osiecka w audycji radiowej Studio Gama z 10 lutego 1980 roku powiedziała: „Od lat śledzę młodą literaturę, ale nie spotkałam w niej nikogo, kto potrafiłby tak ciepło pisać o miłości”. Borszewicz miał niebywałą umiejętność ubierania w słowa młodzieńczych uczuć, marzeń i wątpliwości. Przelewał na papier głosy z głowy, które nachodzą człowieka przed snem. Lekką ręką kreślił rozmyte linie wspomnień, zderzając je z ostrą jak brzytwa rzeczywistością. Oto kilka przykładów:

Nie na takie loty krojono nam skrzydła.

(…) nie po to mam serce, by mi pękało na środku pustej ulicy milionowego miasta.

Noc jest tą porą, kiedy myśli wszystkich ludzi spotykają się, więc może jesteśmy teraz razem?

Przyjedź!
Wszędzie tam, gdzie Cię nie ma, jest mi Ciebie za dużo.

Najbardziej znana jest zaś chyba jedna z rozmów z Wiktorem:

– Musi, musi być gdzieś taki świat, w którym jedna jaskółka czyni wiosnę.
Pauza.
– W którym szewc chodzi w butach.
Pauza.
– W którym, jak cię widzą, to dzień dobry.
Pauza.
– W którym człowiek człowiekowi człowiekiem…

„Pomroki”, jako że są trochę młodsze niż „Mroki”, nie zdążyły jeszcze tak bardzo zakorzenić się w kulturze. Są też w mojej opinii książką znacznie gorszą i nie bez znaczenia jest fakt, że praktycznie nie zostały dokończone. Borszewicz zmarł dwa tygodnie po nadesłaniu maszynopisu do Wydawnictwa Iskry. Zdecydowano ograniczyć ingerencję do korekty podstawowych błędów, zostawiając książkę w takiej formie, w jakiej autor zdążył ją przygotować i to mimo tego, że w jej treści zdarzyły się czasowe i logiczne niekonsekwencje. Decyzja jest jak najbardziej zrozumiała – uniknięto wprowadzenia zmian, które okazałyby się niezgodne z intencją autora.

Duet Zezowaty, mimo świeżo narodzonej w nim chęci do życia, dostrzega brud tego świata znacznie bardziej niż wtedy, gdy rozmyślał o śmierci. Momentami romantyzuje tę brzydotę, choć niektóre fragmenty książki są zwyczajnie niesmaczne na tle napisanych z młodzieńczą manierą „Mroków”. Może to jest właśnie ta dojrzałość, potrzebna do odnalezienia w sobie chęci do życia. Lecz jeśli rzeczywiście ma ona tak wyglądać, to jest to całkiem smutna wizja. Niemniej jednak warto przeczytać zarówno „Mroki”, jak i „Pomroki” – jako zamkniętą i spójną całość. Szczególnie pierwsza z tych książek jest pozycją obowiązkową i będę do niej jeszcze wielokrotnie wracał.

Fot. nagłówka: Weronika Jatczak/Gazeta Kongresy | Edycja: Dominik Gaca | Inspiracja: okładki „Mroków” i „Pomroków” Jarosława Borszewicza, Wydawnictwo Iskry (2015 i 2016)

O autorze

Student Dziennikarstwa międzynarodowego na Uniwersytecie Łódzkim. Pasjonat szeroko pojętej kultury, a także fotografii i wszystkiego, co jest vintage.