Kalorie są jej wrogiem, a płaski brzuch jej celem. Wszystko co wie, przekazuje swojej córce. W Internecie nazywają ją almond mom.
Określenie „Almond mom” pojawiło się w przestrzeni internetowej stosunkowo niedawno, jednak samo zjawisko dotknęło już paru pokoleń. Oznacza kobietę, matkę, która nadmiernie, wręcz obsesyjnie skupia się na wadze, byciu szczupłą i „zdrowym” odżywianiu. Restrykcyjne nawyki żywieniowe i szkodliwy sposób postrzegania własnego ciała zaszczepia w swoich dzieciach. Robi to świadomie lub nie. Może zwracać uwagę na wygląd lub jedzenie innych członków rodziny. Czasem robi to w formie żartu lub pod pretekstem troski o zdrowie. Takie komentarze-szpile często brzmią niepozornie, ale potrafią mocno ukłuć i zostawić ślad na lata. Inny typ almond mom skupia się przede wszystkim na sobie. Komentuje swoje ciało w surowy sposób, a jej posiłki różnią się od reszty rodziny, bo wciąż jest na ścisłej diecie. Nie pozostaje to bez wpływu na dzieci, dla których matka jest przykładem. Często zaczynają przyjmować od mamy system wartości i niezdrowe schematy myślenia o własnym ciele i jedzeniu.
Dlaczego migdały?
Jakiś czas temu użytkownicy mediów społecznościowych odgrzebali stare odcinki amerykańskiego reality show „Żony Beverly Hills”. Jedną z uczestniczek dawnych edycji była Yolanda Hadid – była supermodelka, matka sławnych modelek Gigi i Belli Hadid. Widzowie dostrzegli wiele niepokojących zachowań Yolandy w stosunku do swoich córek. Największą burzę wywołała scena telefonicznej rozmowy między nią, a Gigi. Córka żaliła się mamie, że zjadła tylko pół migdała i jest jej słabo. Ta poradziła jej zjeść jeszcze dwa migdały i dokładnie pogryźć. W innej scenie rozmawiają o urodzinach Gigi, która przyznaje, że cieszy się ze wszystkiego, co będzie mogła zjeść na swojej imprezie urodzinowej. Yolanda nazywa to „jedną nocą bycia niegrzeczną przed powrotem na dietę”. Na samej imprezie, gdy Gigi kroi swój tort, matka nie spuszczając jej z oczu, opowiada o trudach bycia na diecie. Bardzo mały kawałek tortu dzieli w palcach na coraz to mniejsze, aż podaje córce coś, co przypomina bardziej okruch niż ciasto.
Niedługo później przydomek almond mom zyskała również inna gwiazda. Mowa o znanej aktorce Gwyneth Paltrow, która goszcząc w podcaście „The Art of Being Well”, podzieliła się ze słuchaczami tym, jak wygląda jej dzienna rutyna. Dowiadujemy się, że Gwyneth stosuje post przerywany, na lunch je (a raczej pije) wywar z kości, a na kolację zjada dużo warzyw zgodnie z dietą paleolityczną. To wszystko robi, jak twierdzi, dla zdrowia.
Szybko okazało się, że wiele internautek miało do czynienia z „migdałową mamą”, a swoimi doświadczeniami zaczęły dzielić się w mediach społecznościowych. Tak powstał trend, głównie widoczny na TikTok, gdzie młode kobiety parodiują lub pokazują toksyczne zachowania matek.
Jaka matka taka córka
Obsesja na punkcie kalorii i kult szczupłej sylwetki nie wzięły się znikąd. Wpisane są w tzw. diet culture, która wywiera presję na kobietach od dziesięcioleci. To system utożsamiania bycia szczupłą ze zdrowiem, szczęściem i sukcesem. Mówi kobietom, że smukłe ciało samo w sobie jest cnotą, a „nadmiarowe” kilogramy objawem choroby, lenistwa i zaniedbania. Ściśle związany jest z fatfobią, czyli stygmatyzowaniem osób w nadwadze oraz w efekcie ich dyskryminacją.
Migdałowe mamy uczą córki, że jedzenie dzieli się na to „dobre” i „złe”, a aktywność fizyczna służy przede wszystkim spalaniu kalorii. To jak wygląda ich ciało, jest obserwowane, oceniane oraz determinuje ich wartość. Młodym dziewczynom bardzo łatwo jest przejąć taki schemat myślenia, szczególnie że jest on powielany w mediach i popkulturze. To z kolei może przyczynić się do niezdrowej relacji z jedzeniem, a nawet zaburzeń odżywiania. Szacuje się, że dotykają one aż 9% populacji świata. Trudno jest jednak oszacować właściwą liczbę, gdy w wielu przypadkach nie zostają one zdiagnozowane.
Trauma pokoleń
Szczególne natężenie kultury diet można było zaobserwować w latach 90. i 00. Wiele dzisiejszych matek, było wtedy dorastającymi kobietami. Aby zrozumieć zjawisko almond mom, wystarczy przyjrzeć się trendom panującym w tamtych latach.
Blada skóra, cienie pod oczami, ostre rysy twarzy i widoczne kości – to „heroin chic”, czyli jeden z najpopularniejszych trendów lat 90. Jego główną przedstawicielką była modelka Kate Moss, autorka motta wielu migdałowych mam: „Nic nie smakuje tak dobrze, jak bycie chudym” („Nothing tastes as good as skinny feels”).
Końcówka XX w. pod kątem trendów żywieniowych wygląda tragicznie, ale to w latach 00. kultura diet osiągnęła swój szczyt. Media bombardowały kobiety dietami, ćwiczeniami i innymi sposobami na zrzucenie wagi, jednocześnie potępiając rozmiary większe od S. Magazyny podawały wagę i dokładne wymiary gwiazd jako wyznaczniki ich wartości, tym samym wskazując czytelniczkom przedziały kilogramów i centymetrów, w których powinny się zmieścić. Wiele kobiet nie jest w stanie porzucić wpajanego im przez lata sposobu postrzegania własnego ciała, a mimo ruchu body positivity ramy standardów piękna dalej pozostają wąskie.
Kto jest winny?
Nam jako społeczeństwu bardzo łatwo przychodzi ocenianie mam. Przyklejamy łatki złej lub dobrej matki bez głębszego zastanowienia i celu. W tym przypadku, gdy popatrzymy na szerszy obrazek, zdajemy sobie sprawę, że poszkodowane są zarówno córka, jak i matka. Kobiety w każdym wieku, bezdzietne, czy wychowujące dzieci są ofiarami standardów piękna i presji dostosowania się do nich. Almond moms przekazują dzieciom to, czego same się nauczyły. Należy piętnować takie zachowania, nie zapominając jednocześnie o prawdziwym, systemowym źródle problemu. Jak pisała Naomi Wolf w Obsesji Piękna: „Odchudzanie jest najpotężniejszym środkiem politycznej pacyfikacji kobiet w historii”. Sam trend na TikToku nie uwolni pokoleń kobiet od opresyjnych przekonań na temat kobiecego ciała i jego roli. Jest to jednak przykład pozytywnej strony mediów społecznościowych, gdzie kobiety mogą dzielić się swoimi doświadczeniami i traumami oraz co najważniejsze dowiedzieć się, że nie są w tym same.
Fot. nagłówka: Shutterstock/KCM