Przejdź do treści

Hortiterapia – wiosenne rośliny kontra zimowa depresja

Po długiej zimie przyszedł czas, by cieszyć się wiosną i czerpać radość z natury. Może być to nie tylko wielka przyjemność, ale także lekarstwo na przeróżne dolegliwości, samotność, depresję. Jak ogród może zmienić nasze życie? Czego możemy nauczyć się od roślin? Te tajemnice pozwoli odkryć hortiterapia.

Czym jest hortiterapia?

Hortiterapia jest niekonwencjonalną, stosunkowo nową metodą leczenia. Jej źródła sięgają starożytnego  Egiptu, gdzie kapłani i lekarze zalecali spacery po ogrodach jako środek na choroby umysłowe. W Polsce zaczęła być stosowana w dwudziestoleciu międzywojennym. Ogrody były wówczas miejscem leczenie głównie schizofreników.

Obecnie jest metodą leczenia i rehabilitacji pacjentów szeroko stosowaną w USA, Kanadzie, Europie Zachodniej (Wielkiej Brytanii, Niemczech, Holandii, Belgii, krajach skandynawskich) i Japonii. W Polsce jest dziedziną raczkującą, przez co niewielu z nas o niej słyszało. Nie jest oficjalnie uznaną formą terapeutyki i rehabilitacji, chociaż zajęcia ogrodnicze są włączane do programów terapii zajęciowej w ośrodkach dysponujących zapleczem botanicznym. Jej istotą jest oddziaływanie na kondycję psychiczną, fizyczną i intelektualną pacjenta za pomocą roślin. Coraz częściej okazuje się świetnym uzupełnieniem innych form leczenia różnego typu schorzeń oraz zaburzeń. Hortiterapia nazywana jest zamiennie hortikuloterapią, ogrodoterapią czy ogrodolecznictwem.

Ma ona swoje dwa wymiary: czynny i bierny. Ten pierwszy polega na lekkich pracach ogrodowych, takich jak sadzenie, pikowanie, podlewanie, podcinanie czy rozmnażanie roślin, jak również wysiewanie nasion. W jej zakres wchodzi też koszenie trawników, zbieranie warzyw czy samodzielnie wyhodowanych owoców, a także czynności o charakterze technicznym, jak projektowanie i rozplanowywanie pracy w ogrodzie, szklarniach, oranżeriach.

Bierna hortiterapia opiera się przede wszystkim na zmysłach, które pozwolą doznać głębokiego relaksu w otoczeniu natury. Polega na dokładnym obserwowaniu roślinności, poznawaniu zapachów ogrodu, nasłuchiwaniu szumu drzew i owadów, dotykaniu, smakowaniu. Jest prowadzona w specjalnie przygotowanych do tego ogrodach terapeutycznych. Obiekty znajdujące się na ich terenach, takie jak kwietniki, szklarnie czy po prostu grządki roślin są rozmieszczone tak, by ułatwić pacjentom obserwację przyrody oraz umożliwić do niej dostęp (tego typu ogrody są przystosowane także do osób będących na wózkach inwalidzkich). Niektórzy wolą odbywać terapię poprzez długie spacery, inni preferują kontemplację, siedząc na ławce czy kocu.

Pamiętajmy, że ogrodoterapia może przynieść pożądane skutki również w warunkach domowych, uczęszczanie na zajęcia do specjalnej grupy lub odwiedzanie przeznaczonych do tego ośrodków nie jest warunkiem koniecznym.

Fot. Unsplash

Jak to działa?

 Choć człowiek już dawno zauważył magiczne właściwości ogrodów, dopiero teraz zaczęły one znajdować realne zastosowanie w medycynie. Fenomen polega na kojących właściwościach roślin, które tworzą bezpieczną, przyjazną przestrzeń wolną od czynników stresogennych. Są to idealne warunki dla fizycznego, jak i duchowego uzdrowienia. Trzeba tylko otworzyć się na naturę w taki sposób, w jaki ona otwiera się na nas. Po czasie przychodzi to naturalnie, dzięki wrodzonemu związkowi człowieka z przyrodą i pierwotnej potrzeby bliskości z nią.

Z racji tego, że hortiterapia pobudza wyobraźnię oraz stymuluje zmysły, będzie ona bardzo dobrym rozwiązaniem dla osób, które zmagają się z różnego rodzaju chorobami związanymi z nieprawidłowym funkcjonowaniem układu nerwowego. Będą to takie dolegliwości jak np.: depresja, autyzm, zespół nadpobudliwości psychoruchowej z deficytem uwagi lub brakiem koncentracji (ADHD). Ogrodoterapia jest również zalecana osobom w podeszłym wieku, ale także pacjentom, którzy cierpią na dolegliwości związane z narządem słuchu i wzroku.

Istotny jest też wpływ na gospodarkę hormonalną. Kontakt z przyrodą zwiększa wydzielanie neuroprzekaźników, w szczególności serotoniny odpowiedzialnej za nasz nastrój i dobre samopoczucie.

Fot. Unsplash

Kolejnym uzdrawiającym czynnikiem jest aspekt społeczny. Zajęcia w ogrodzie to niepowtarzalna okazja do nawiązywania kontaktów z innymi ludźmi oraz wspólnej pracy. Poczucie robienia czegoś pożytecznego lub po prostu bycia potrzebnym jest w stanie zapełnić tę egzystencjalną pustkę. Podczas terapii tworzy się pewna wspólnota, co z kolei podnosi na duchu osoby samotne, wyalienowane.

Dla wielu osób hortiterapia stanowi jedyną osiągalną formę aktywności fizycznej. Poprawia nastrój, dodaje energii oraz chęci do działania. To szczególnie cenne dla osób starszych, które często są zrezygnowane i już niesprawne w pełni ruchowo. Ogród pozwala im czerpać siłę od roślin. Z drugiej strony, taka forma terapii kojąco działa też na osoby nadpobudliwe, pomaga pozbyć się tików nerwowych i nadmiernej ruchliwości związanej z wewnętrznym niepokojem.

Ogrodoterapia sprawdza się też jako czynnik modyfikujący postawy psychospołeczne osób z przeszłością przestępczą, zdemoralizowanych lub zwyczajnie zagubionych czy straumatyzowanych. Może działać także prewencyjnie, zwłaszcza w środowisku młodzieży. Wdrożenie hortiterapii jako jednej z metod wychowawczych, jest lekarstwem zarówno dla bezradnych rodziców, jak i niepokornych nastolatków.

 Praca w ogrodzie zwiększa samodyscyplinę, zasiewa u młodego człowieka skrupulatność, dbałość, systematyczność. Kontakt z roślinami jest źródłem szczęścia, pozwalającego docenić naturę. Tak budzi się chęć do symbiozy, kooperacji, pojawia się myśl „natura daje mi tak wiele, ja też chcę dać coś w zamian”. Tak rodzi się wdzięczność, pragnienie odwzajemnienia. Pojawia się troska oraz potrzeba zachowań opiekuńczych, nie tylko w związku z roślinami, ale także w codziennym życiu społecznym. Wiąże się z tym poprawa koncentracji, zwracanie uwagi na rzeczy małe i najbliższe otoczenie. Dodatkowo wzmaga się gotowość pokonywania trudności w szkole oraz problemów z rówieśnikami. Młodzież w otoczeniu roślin sama dojrzewa, pozwala sobie na samodoskonalenie, rozwagę i czerpanie szczęścia z tego, co jest na wyciągnięcie ręki.

Ponadto istnieją specjalne programy dla dzieci, często w formie warsztatów florystycznych, podczas których milusińscy sadzą i podlewają rośliny, stąd dodatkowo zakładają fartuchy i biorą do ręki narzędzia ogrodnicze. Coraz częściej takie zajęcia wprowadza się już w przedszkolach. Zawdzięcza się im zmniejszenie agresji, a także lęków wśród dzieci, które coraz chętniej się angażują i zawierają nowe przyjaźnie.

Historia hortiterapii

Korzenie terapii ogrodniczej sięgają starożytności, kiedy to lekarze dworscy zalecali członkom rodziny królewskiej, cierpiącym na zaburzenia umysłowe spacery po ogrodach, które były traktowane wtedy jako miejsce magiczne, uzdrowicielskie, przywracające czystość umysłu, duszy i ciała. Średniowieczne dziedzińce przyklasztorne stanowiły miejsca kontemplacji, uprawy warzyw, owoców, ziół i kwiatów w celach leczniczych. Dopiero w XIX wieku zaczęto wykorzystywać ogrodnictwo w terapii osób chorych umysłowo. W 1936 roku w Anglii ogrodnictwo oficjalnie uznano za metodę terapii zajęciowej dla osób z niepełnosprawnością fizyczną, jak i psychiczną. Pierwsze kursy terapii ogrodniczej przeprowadzono z kolei w Milwaukee Downer Center w 1942 roku.

W jakich warunkach odbywa się hortiterapie? Gdzie w Polsce?

W niektórych krajach powstają specjalne gospodarstwa terapeutyczne dla różnych grup osób chorych, możemy znaleźć je w: Austrii, Belgii, Włoszech, Holandii i Norwegii. Z kolei w Wielkiej Brytanii i Szwecji prym wiodą ogrody terapeutyczne.

 W Polsce zajęcia w ramach terapii ogrodniczej odbywają się głównie na Warsztatach Terapii Zajęciowej, ogrodach przy szpitalach, domach opieki społecznej, domach spokojnej starości, ośrodkach dla osób uzależnionych i w terapeutycznych gospodarstwach o profilu rolnym i ogrodniczym: „Eko szkoła Życia”, „Farma Życia”, gospodarstwo Wspólnoty „Chleb życia”, „Osada Burego Misia”, „Projekt Wiejski”, „Ludzie ludziom”, „Motyka i słońce” . W Polsce pionierem w stosowaniu ogrodu jako środka wspomagającego leczenie jest Szpital im. św. Ludwika w Krakowie. Jednostka ta od 2011 r. organizuje hortiterapeutyczne turnusy dla dzieci.

Do największych ogrodów sensorycznych w Polsce należą ogrody w Bolestraszycach, Bucharzewie i Powsinie. Popularną atrakcją w Powsinie była ścieżka sensoryczna (po której chodziło się boso) złożona z szyszek, igiełek i piasku. Później dobudowano cały leśny plac zabaw, by dzieci mogły obcować z naturą, kojarząc ją z zabawą. Pozostałe mniejsze obiekty to Ogród Zmysłów w Zawoi przy Dyrekcji Babiogórskiego Parku Narodowego oraz ścieżki botaniczne w Ogrodach Botanicznych w Bydgoszczy i w Myślęcinku. Pierwszym sensorycznym parkiem powstałym w Polsce (2007 r.) jest Ogród Doświadczeń im. Stanisława Lema w Krakowie. Nie zapominajmy też o ogrodach botanicznych i arboretach zajmujących się problemami osób niepełnosprawnych, między innymi dostosowując przestrzeń do ich ograniczeń. W Polsce do tej grupy można zaliczyć Ogród Botaniczny – Centrum Zachowania Bioróżnorodności PAN w Warszawie i Arboretum w Bolestraszycach koło Przemyśla.

Zasługi Kazimiery Milanowskiej dla hortiterapii w Polsce

Bliskie hortiterapii jest terapia zajęciowa, polegająca na leczeniu za pomocą określonych czynności, zajęć i pracy, które mogą mieć wartość kształcącą, wychowawczą, a także leczniczą. Dąży do tego, ażeby osoba dotknięta schorzeniem lub urazem nie pozostała przez dłuższy czas bezczynna.

Kazimiera Milanowska była prekursorem terapii zajęciowej w Polsce. Przyczyniła się do jej rozpowszechnienia  m.in. jako twórca i pierwszy rektor Wyższej Szkoły Edukacji i Terapii w Poznaniu. Będąc świadoma jak ważną rolę w terapii odgrywa środowisko, zaczęła przenosić zajęcia do ogrodów i wykorzystywać lecznicy potencjał roślin. W latach 80 profesor Kazimiera Milanowska nawiązała kontakty z przyjeżdżającymi do Instytutu Ortopedii i Rehabilitacji w Poznaniu z pomocą charytatywną członkami ruchu Lion’s International ze Szwecji, a 9 marca 1991 roku założyła Lion’s Club Poznań Patria (pierwszy żeński klub Lion’s w Polsce, a zarazem pierwszy w Europie Środkowo-Wschodniej). W roku 1953 została mianowana przez ówczesne ministerstwo zdrowia i opieki społecznej na stanowisko specjalisty w dziedzinie rehabilitacji medycznej. W latach 1960-1996 pracowała w Katedrze i Klinice Medycyny Rehabilitacyjnej Akademii Medycznej w Poznaniu, a później (1997 r.) nawet nią kierowała. Od roku 1988 profesor Kazimiera Milanowska była członkinią Europejskiej Federacji do spraw Badań Naukowych w Rehabilitacji. Była autorką wielu fachowych książek w tym podstawowego podręcznika z rehabilitacji leczniczej w języku polskim, a także jednym z głównych twórców wymogów programowych rehabilitacji jako samodzielnej specjalizacji medycznej w Polsce.

Jej metody oraz wkład w terapię zajęciową po przeniesieniu do ogrodów, stanowił inspirację i podstawę dla kształtującej się hortiterapii w Polsce. 

Hortiterapia – czyli jak docenić naturę

W dzisiejszym świecie ogrodnictwo to nie tylko uprawa roślin, ale też nauka oraz sztuka wpływająca na rozwój duchowy i umysłowy człowieka. Hortiterapia wykorzystuje potencjał środowiska przyrodniczego, ukazując zmienność natury i następstwo pór roku. Pozwala człowiekowi uczestniczyć w tym procesie, rozwijać się, przekładać swój stan emocjonalny na obecną kondycję roślin, które uczą cierpliwości oraz nadziei. Ich obserwacja w okresie wegetacyjnym, zaczynając od kiełkowania nasion poprzez wzrost, rozwój, kwitnienie, owocowanie oraz zamieranie może być podróżą w głąb siebie Troska o ogród daje ujście emocjom, a potrzeba opieki rozwija poczucie sensu życia. Ponadto terapia ogrodnicza łączy w sobie elementy arteterapii (terapia przez sztukę), ergoterapii (terapia przez pracę – robótki rozwijające zdolności manualne i motoryczne) i psychoterapii, a zatem przebywanie w ogrodzie dostarcza wielu wrażeń estetycznych, a przede wszystkim przynosi spokój. Uczymy się odpuszczać i relaksować, szukamy w sobie harmonii, jaką pokazuje nam natura, chcąc do niej dołączyć – być rzeczywiście jej częścią.

Jest to coś nowego, bo nawet jeśli wcześniej oddawaliśmy się pracom w ogrodzie, nigdy nie patrzyliśmy na to jak na coś, co może nas uzdrowić, pomóc odnaleźć siebie, zaznać spokoju w związku z otaczającym nas światem. Po zbyt długiej zimie, w końcu możemy cieszyć się wiosną. Ciemność, płatki śniegu opadające w zwolnionym tempie trzymały nas w zawieszeniu i zdawały się nie mieć końca. Pora wyjść z tego zimowego marazmu. Niech wiosna będzie czasem odrodzenia także dla nas. Czerpmy inspirację i siłę z natury.

Fot. nagłówka: Unsplash

O autorze

Jestem studentką Dziennikarstwa i medioznawstwa na Uniwersytecie Warszawskim. Od dziecka uwielbiam pisać. W naszej gazecie poruszam najróżniejsze tematy, które wydają mi się nieoczywiste i godne uwagi naszych czytelników. W wolnym czasie tańczę, maluję czy rozmyślam podczas długich spacerów. Jestem też miłośniczką dobrego jedzenia, podróży oraz rodzinnych wieczorów.