Co do pewnych rzeczy nie ma powszechnie żadnych wątpliwości: Ziemia krąży wokół Słońca, woda wrze w stu stopniach, a Dostojewski był jednym z najwybitniejszych pisarzy kiedykolwiek żyjących na tym świecie. Jego literatura nieustannie zachwyca i dotyka fundamentalnych prawd ludzkiej egzystencji, wciąż boleśnie aktualnych, mimo upływu prawie dwóch stuleci.
Na czym jednak polega swoisty geniusz rosyjskiego pisarza i w jaki sposób jest on wciąż obecny w świadomości człowieka współczesnego? A może należałoby zapytać – czy Dostojewski nas przejrzał?
Równouprawnienie myśli
Jak pewnie większość z nas pamięta z lekcji języka polskiego, Dostojewski jest uważany za prekursora tzw. powieści polifonicznej. Wielogłosowość owych powieści dotyczy zarówno formy, jak i treści literatury rosyjskiego pisarza. Samodzielni osobowościowo bohaterowie prezentują najczęściej różne punkty widzenia wchodzące z sobą w dialog, ale także sami są wewnętrznie rozdarci i w żadnym stopniu nieoczywiści.
Za pomocą takich środków Dostojewski w niezwykle kunsztowny sposób uchwyca zmienność ludzkiej natury i cienką granicę między dobrem i złem, jednak nie pozostając przy tym moralnie obojętnym. Przy pogłębionej analizie dzieł takich jak Zbrodnia i kara, czy Bracia Karamazow okazują się one prawdziwą studnią bez dna – niewyczerpanym źródłem mądrości, która nie jest w żaden sposób narzucona, litościwie dydaktyczna, a nawet pewna.
Dostojewski bowiem pozwala na własną konfrontację ukazanych idei i ludzkich mechanizmów, często zostawiając czytelnika z urwanym lub pełnym niedopowiedzenia zakończeniem. Jest to więc historia, którą dopowiedzieć musimy sobie sami, a przy okazji zderzyć się z najtrudniejszymi rozterkami i najważniejszymi pytaniami, które zawsze pozostają przecież bez jednoznacznej odpowiedzi. Ta myśl wydaje się pewnego rodzaju credo Dostojewskiego, który sam kiedyś był dokładnie tym, co piętnuje w swojej twórczości – rewolucjonistą, nihilistą i hazardzistą. Jednak straciwszy wszystko potrafił powstać i co najważniejsze – przelać swoje doświadczenie na papier i to w sposób, w jaki nie zrobił tego nikt inny wcześniej lub później.
Podziemia świadomości
Każdy kto przeczytał choć jedną książkę Dostojewskiego wie, że pierwszorzędną cechą wykreowanych przez niego bohaterów jest ich niezwykle rozwinięty i pogłębiony, jak na tamte czasy, psychologizm. Chociaż śmierć Dostojewskiego i wydanie Wstępu do psychoanalizy dzieli kilkadziesiąt lat, XIX-wieczny pisarz wydaje się w swojej twórczości głęboko przeczuwać i literacko przejawiać to co w XX wieku zostanie dokładnie zbadane i opisane przez Sigmunda Freuda.
Niektórzy uczeni uważają nawet, że to właśnie Dostojewski jako pierwszy odkrył istnienie nieświadomości, ale nazywając ją podziemiem ludzkiej świadomości. Podziemie to znajduje się nawet w tytule znakomitej powieści rosyjskiego pisarza – Notatki z podziemia. Jest to powieść w głównej mierze filozoficzna, silnie egzystencjalna (Sartre uważał ją za wstęp do swojej filozofii), jednak niesie za sobą również treść prawdziwie psychologiczną. Oto, dzięki pierwszoosobowej narracji, znajdujemy się w głowie bezradnego i zepsutego do szpiku kości nihilisty.
W pierwszej części wyłożone zostają nam filozoficzne poglądy bohatera, który zaprzecza sensowi istnienia człowieka i historii, wchodząc w polemikę z wieloma popularnymi w owym czasie nurtami myślowymi i ideologicznymi. W drugiej części zaś narrator zdobywa się na wyznanie wydarzeń ze swojego życia, które doprowadziły go do stanu świadomości, w którym się znajduje. To właśnie wtedy dostrzec możemy destrukcyjne skłonności, którymi kieruje się bohater w niemal każdej dziedzinie życia, szukając ratunku przed swoim podświadomym kompleksem niższości, a jednocześnie karmiąc swój wewnętrzny narcyzm i pychę.
Ryszard Przybylski określa ów monolog, jako spowiedź „nieszczęśliwego błazna”, bolesny krzyk świadomości, która zmistyfikowała własną nicość, własną bezsilność wobec konieczności.[1] Główny bohater, chociaż świadom swoich grzechów i przewinień, pozostaje więźniem swojej podświadomości, która czyni go „człowiekiem chorym”. A „choroba” ta u Dostojewskiego zatruwająca świadomość i duszę, w następnym stuleciu ulokowana zostanie w ludzkiej psychice.
Związków między freudowską psychoanalizą, można doszukiwać się w wielu „miejscach” twórczości Dostojewskiego: popędliwym Id sterującym braćmi Karamazow, analizie świadomości człowieka z podziemia, czy koszmarnych snach Raskolnikowa obrazujących stan jego sumienia. Wszystkie te koneksje, choć w oczywisty sposób nieidentyczne, pozwalają jednogłośnie ochrzcić Dostojewskiego mianem „psychologa swoich czasów”.
Co ciekawe, sam Dostojewski okazał się dla Freuda ciekawym materiałem do psychologicznej analizy, której dokonał w swoim eseju Dostojewski i ojcobójstwo.
W bogatej osobowości Dostojewskiego można by wyróżnić cztery fasady: pisarz, neurotyk, etyk i grzesznik. Jak się odnaleźć w tej przyprawiającej o zawrót głowy różnorodności? [2]
Tak rozpoczyna się tekst, w którym to Freud dokonuje rozbioru osobowości Dostojewskiego i jego epileptycznych schorzeń, diagnozując go tym samym z silną nerwicą. W głównej mierze opiera się na motywie ojcobójstwa w „Braciach Karamazow” i jego odzwierciedleniu w psychice samego autora. Powiedzielibyśmy dziś żartobliwie, że lekarz bierze na warsztat tzw. daddy issues wielkiego pisarza i ukazuje różne mechanizmy, które doprowadziły go do kreowania swojej twórczości w określony sposób. Obserwacja Dostojewskiego pod freudowską lupą jest fascynująca sama w sobie, ale daje także wgląd w rozwinięty auto-psychologiczny kontekst twórczości pisarza.
Ból ponadczasowości
Dostojewski bez wątpienia był pionierem myśli całkowicie wybiegających naprzód poza swoją epokę, a tym samym przypomnianych i rozwiniętych przez późniejsze wielkie umysły. Powrót ten widoczny jest również dzisiaj, w czasie, gdy trzeba poszukiwać swojego miejsca w świecie pełnym polaryzacji, różnorodności i… chaosu. Na zjawisko to silnie wskazuje przez swoją działalność światowej sławy psycholog i mówca – Jordan B. Peterson. Choć zajmuje się on problemami silnie związanymi ze współczesnością, niezwykle często odwołuje się w swoich wypowiedziach do dawnej literatury, filozofii, czy biblijnych archetypów.
Jak można się domyśleć Dostojewski odgrywa w tym zestawieniu rolę niebagatelną. Peterson wykorzystuje bowiem konteksty literackie oparte na twórczości pisarza jako pretekst do ogólnej refleksji nad spuścizną dziejów kultury ciążącej nad człowiekiem i podejmuje próbę odniesienia jej do współczesnego świata, obnażając ponadczasowe prawdy odkryte przed nami przez prekursora psychologicznej głębi, jakim był Dostojewski.
Bardzo istotną kwestią w przemyśleniach Petersona jest integralność chrześcijańskiego elementu z kulturą, w której żyjemy, jako fundament wyznawanych wartości. Peterson wskazuje, że efekty zaprzeczenia znaczeniu tych wartości są ucieleśnione w postaci Raskolnikowa, który wyznaje ideę „jeśli Boga nie ma, można wszystko” reprezentowaną przez współczesnych Dostojewskiemu rewolucjonistów socjalistycznych. Podobną postawę prezentuje Iwan z Braci Karamazow – powieści nad wyraz cenionej przez kanadyjskiego profesora. Dopatruje się on w owym utworze równouprawnienia argumentów wiary i racjonalizmu.
Dostojewski akceptował fakt pokonania chrześcijaństwa przez siłę prądu myślowego rozumu i nie bagatelizował argumentów swoich „przeciwników”. Poprzez opowieść o Wielkim Inkwizytorze (będącej częścią Braci Karamazow) subtelnie ukazał jednak nadzieję dla skorumpowanego gmachu Kościoła i odrodzenie w duchu jego Założyciela (czego symbolem jest pocałunek Chrystusa i otwarte drzwi celi kończące dygresyjny poemat).
W swojej interpretacji Peterson dochodzi do wniosku, że prawdziwa wolność wymaga ograniczeń – dogmaty Kościoła je zapewniły, tym samym dając przestrzeń na narodziny wolnego umysłu. Śmierć dogmatów stała się jednak również niebezpieczna, gdyż dała początek nihilizmowi i podatności na nowe, utopijne idee.
W tym miejscu Peterson odwołuje się do filozofii Fryderyka Nietzschego, który ogłosiwszy „śmierć Boga” (a ludzi nazwawszy „mordercami nad mordercami”) przewidział jej skutki: kres tradycyjnych rytuałów, opowieści i wierzeń, a w konsekwencji rozkład świata znanego ówczesnemu człowiekowi – okrutnie udowodniła to bezlitosna historia XX wieku. Według filozofa istniała tylko jedna forma ucieczki od pułapek nihilizmu – nadejście ery nadczłowieka, który dokona „przewartościowania wartości”.
Co istotne, idea ta pojawiła się wcześniej w „Zbrodni i karze” Dostojewskiego, który wywarł istotny wpływ na filozofię Nietzschego. Raskolnikow udzielając sobie prerogatyw jednostki wybitnej uzasadnia swoją zbrodnię wyższością celu, dzieląc ludzi na tych wybitnych i „wszy” niegodne życia. Rodion ostatecznie nie dorasta do własnego idealizmu, a silniejsza okazuje się być od niego pełna pokory i miłości postawa prostytutki, Soni, która prowadzi go do nawrócenia. Okazuje się więc, że człowiek nie jest w stanie być swoim własnym Bogiem, co, według Petersona, potwierdzają także późniejsze analizy Freuda i Junga, które dowiodły, że człowiek nie potrafi poprzez świadomy wybór stworzyć własnych wartości, a następnie ich przestrzegać. Kolejny więc raz Dostojewski się nie pomylił.
Mam świadomość, że powyższe przemyślenia i interpretacje mają naturę typowo filozoficzną, jednak po pierwsze – właśnie to czyni Petersona nie tylko psychologiem, ale także współczesnym myślicielem. Po drugie – w swoich dwóch książkach z serii 12 życiowych zasad zręcznie przeplata on owe wątki z konkretnymi historiami swoich pacjentów. W tej formie refleksje i obserwacje egzystencjalne nie pozostają jedynie w sferze abstrakcji, ale stają się nieodłącznym elementem zrozumienia psychologicznych zawiłości ludzkiej natury i pozwalają Petersonowi wynieść wnioski à propos kondycji człowieka współczesnego.
Ideologiczne opętanie
Szósta zasada spisana przez Petersona w książce Kolejne 12 życiowych zasad brzmi: „porzuć ideologię”. Autor w owym fragmencie podkreśla, iż Dostojewski w Biesach proroczo przewidział efekty rozwoju radykalnej myśli komunistycznej pięćdziesiąt lat przed faktycznym nastaniem rewolucji bolszewickiej, oszacowując niebezpieczeństwo idące za zbyt silnym przywiązaniem do ideologii. Dostojewski już wtedy dostrzegł, iż rewolucyjny komunizm, stanowiący atrakcyjną alternatywę dla tradycyjnych wartości i religii, zamknął XX-wiecznego człowieka w pułapce między młotem nihilizmu, a kowadłem ideologicznego opętania. Jak się okazuje, wyłożony przez Dostojewskiego mechanizm miotający ludźmi sprzed dwóch stuleci, wcale nie jest obcy również współczesnemu społeczeństwu.
Jak twierdzi Peterson, ideologie, mimo że powinny wymrzeć wraz z katastroficznymi wydarzeniami XX-wieku, nie są jedynie artefaktem historii. Oprócz tego, że ideologiczny duch jest wciąż żywy w krajach takich jak Chiny, Korea Północna czy Rosja, w „zachodnim” społeczeństwie także istnieją pewne ideologiczne tendencje „wyznawania” wszelkiego rodzaju dzisiejszych „izmów”.
Peterson konfrontuje ów pogląd ze swoim doświadczeniem w rozmowach z zagubionymi, młodymi ludźmi. Na tej podstawie stwierdza, że dzisiejszy świat wykreował wśród młodego pokolenia brak odpowiedzialności. Zamiast tego, czasem wręcz fanatycznie przekierowano ich uwagę na walkę o to, co „im się należy” – prawa i przywileje. Brak odpowiedzialności, a konkretnie jakiegoś szlachetnego brzemienia powoduje w młodych ludziach bez silnego kręgosłupa moralnego poczucie braku sensu, a także podatność na przyjmowanie „łatwych odpowiedzi”, brak głębszej refleksji i w konsekwencji – uwikłanie w ideologie.
Peterson opisuje proces powstawania ideologii jako uniwersalny i właściwy również współczesnemu światu, którego jednym z najważniejszych elementów jest proponowanie ogólnych i prostych przyczyn dla bardzo rozległych i skomplikowanych problemów (mało kto jest w stanie dziś znaleźć siłę intelektualną dla refleksji nad złożonością problemów targających tym światem). Dlatego też autor uważa, że dzisiejsi ludzie w większości nie są gotowi oddać się misji „ratowania świata”, a raczej powinni skupić się na indywidualnej odpowiedzialności za konsekwencje własnych działań („posprzątać swój pokój”) zanim podejmą próbę rozwiązywania większych problemów – tylko tak możliwe jest wyrwanie się z iluzji mesjanizmu i zdobycie realnego wpływu na życie i świat.
Choć XIX wiek jest historycznie odległą epoką, a ówczesna mentalność wydaje się od dawna należeć do zamierzchłej przeszłości, Dostojewski odkrył w tamtym czasie przed nami sprawy nieprzemijalne. Nieustannie czerpać możemy z wielowarstwowego charakteru jego pisarstwa, czy to samodzielnie zagłębiając się lekturze, czy poznając nowe odczytanie myśli wielkiego pisarza. Jordan Peterson zdołał wzbudzić ową reinterpretacją zainteresowanie milionów ludzi na całym świecie. Pozwolił zauważyć jak przejrzani przez oko geniuszu, tylko pozornie posuwamy się naprzód.
[1] R. Przybylski, Dostojewski i przeklęte problemy, Warszawa 2010, s. 149-150.
[2] S. Freud, Dostojewski i ojcobójstwo, [w:] tegoż, Sztuki plastyczne i literatura, przeł. R. Reszke, Warszawa 2009.
Fot. nagłówka: Wikimedia Commons
O autorze
Studentka polonistyki na Uniwersytecie Warszawskim. Zafascynowana literaturą, szczególnie jej twórczą i życiodajną właściwością opowiadania świata. W czasie wolnym amatorka rysunku i tenisa.